Niesłusznie, ale film Martina Campbella tej sytuacji raczej nie zmieni. To solidnie zrealizowana historia z niezłymi efektami specjalnymi, ale po takich filmach jak "Mroczny rycerz" czy nawet "X-Men: Pierwsza klasa" przyzwyczailiśmy się, by od komiksowego kina wymagać znacznie więcej. A wszystko zaczyna się, gdy piekielnie uzdolniony, ale też mocno niesubordynowany pilot oblatywacz Hal Jordan (Ryan Reynolds) zostaje przez umierającego kosmitę obdarowany pierścieniem mocy.
To on daje Green Lanternom – zielonych bohaterów jest bowiem wielu – ponadludzką siłę, zdolność przetrwania w przestrzeni kosmicznej i moc pozwalającą bronić życia we wszechświecie. Korpus Zielonych Latarni czuwa bowiem nad zachowaniem równowagi w kosmosie, a każdemu z jego członków przyjdzie się zmierzyć z wrogami, których potęgi nie sposób sobie nawet wyobrazić. Zanim jednak Hal stanie do pojedynku ze złowrogim Parallaksem, dostanie solidny wycisk podczas szkolenia na planecie Green Lanternów – Oa.
GREEN LANTERN | reżyseria: Martin Campbell | dystrybucja: Galapagos