Niemenowi należał się ten film. "Sen o Warszawie" wchodzi do kin – zobacz zwiastun!
1 Pierwszą filmową biografię Czesława Niemena nakręcił Krzysztof Magowski, a pracę nad nią ruszyły już w 2005 roku. W obrazie wykorzystano wiele nieznanych dotąd materiałów archiwalnych. Rzucają one nowe światło na życie muzyka, który był uwielbiany przez swoją publiczność i raczej nielubiany przez ówczesne komunistyczne władze kulturalne

2 W bogato ilustrowanym muzyką Niemena filmie, o charyzmatycznym artyście opowiadają barwnie członkowie jego rodziny, zaprzyjaźnieni muzycy, krytycy, dziennikarze muzyczni (w sumie ponad 50 osób), a wszystko to na tle meandrów polityki kulturalnej PRL-u, odpowiedzialnej za zmienne losy jego kariery i recepcji jego twórczości w zależności od sympatii ówczesnych władz i krytyki

Media
3 – Jeśli określić sytuację Niemena w kontekście politycznym, środowiskowym, wyglądało to tak – artysta samotny i osobny, zawsze obok stada, zawsze pod prąd. Jednak dominującym odczuciem widza po zakończeniu seansu jest niedowierzanie. Jak to mogło się stać, że z powszechnie znanych puzzli Krzysztof Magowski ułożył zupełnie inny obrazek? Reżyser dotarł do nieznanych dokumentów, przesłuchał 50 świadków – rodzina, przyjaciele, współpracownicy - i tak oto przed naszymi oczami rozwija się historia jak to SB, przy pomocy swoich ludzi, TW, OZI, w mediach, środowisku muzycznym, Polskich Nagraniach, Pagarcie, agentów w Sztokholmie i Chicago robi z niego dosłownie miazgę – pisze Elżbieta Królikowska-Avis w portalu wpolityce.pl

4 – "Sen o Warszawie" jest filmem, który dawno się Niemenowi należał. Filmem na miarę zachodnich produkcji o ikonach rocka. Niestety, całość posiada pękniętą, niedomkniętą konstrukcję. Na próżno bowiem oczekiwać pojawienia się przed kamerą wdowy po artyście. Tak jak żywić nadzieję na rozbudowanie jej wątku. Poza jedną sceną, Małgorzaty Niemen w filmie po prostu nie ma. I, wnioskując z ostatnich poczynań wdowy, zapewne być nie mogło. Bez względu na przyczynę absencji, rzutuje ona na odbiór całego dokumentu – podkreśla Łukasz Badula w portalu kulturaonline.pl

Media
5 Naprawdę nazywał się Czesław Juliusz Wydrzycki, na świat przyszedł 16 lutego 1939 roku w Wasiliszkach Starych koło Nowogródka (obecna Białoruś). Mając 19 lat wraz z najbliższymi osiadł w Polsce. Śpiewaniem zajął się na początku lat 60. – najpierw w kabarecie To Tu, potem w grupie Niebiesko-Czarni, z którą jednak rozstał się pod koniec 1965 roku. Bez stałego zespołu nagrał swój wielki przebój "Sen o Warszawie", a już z grupą Akwarele powstała najsłynniejsza bodaj kompozycja Niemena – "Dziwny jest ten świat". Potem dowodził formacjom Niemen Enigmatic i Grupa Niemen, aż zdecydował się na solową pracę. Pisał także muzykę do spektakli teatralnych oraz filmów (m.in. do "Wesela" Andrzeja Wajdy), pasjonowało go tworzenie prac plastycznych. Ostatnią płytą Czesława Niemena jest "Spodchmurykapelusza" z 2001 roku. Artysta zmarł po walce z chorobą nowotworową 17 stycznia 2004 roku

Komentarze (14)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeBył Wielkim Artystą na zawsze pozostaniesz w naszych sercach !!!
Sam kiedyś (to był chyba nawet ponury z zupełnie innych powodów rok 1970 albo wesoły rok 1971), oczywiście myląc esbeckie pogonie, przemknąłem się niepostrzeżenie do wypełnionej chyba tylko w połowie speluny zwanej Salą Kongresową (tak, tak - SB nie zezwalało wtedy Niemenowi na występy w lepszych lokalach!!!), gdzie poddałem się urokowi Mistrza w "Jednego serca" i "Stoję w oknie". Organy w "Bema pamięci..." wcisnęły mi klatkę piersiową w kręgosłup - bo Niemen na złość SB zafundował sobie wtedy chyba 1200-watową aparaturę, a ja siedziałem dość blisko!
W latach osiemdziesiątych już wyzwolony spod uroku SB Niemen w nowojorskim klubie "Studio 54" nie urzekł mnie już swym występem z mocno poturbowanym przez los i SB weteranem "skrzypcofonu", niejakim Urbaniakiem, chociaż wspierał ich wtedy doskonały gitarzysta John Scofield i nie mniej doskonały czarny basista!
Miałem wtedy nawet zaszczyt siedzieć po występie z Mistrzem przy jednym stole, ale Niemen był czemuś markotny i milczeliśmy obaj!
Wiem, że miał wtedy kłopoty ze zdrowiem!
Żałuję, że sam też siedziałem jak drętwy, porażony wielkością Niemena!
Nawet mi wtedy przez myśl nie przeszło, że mógłbym ot tak po prostu zagadać i powiedzieć Niemenowi, jakim wzruszeniem napełniało mnie za każdym razem "Wspomnienie" i o dreszczu, jaki czułem, gdy słuchałem trąbkowego sola Podgórskiego w "Pod Papugami".
Więc mówię o tym dzisiaj, żeby złożyć hołd wielkiemu artyście!
niezwykle utalentowanym
Krystianem Zimermanem .
.