"Polskie gówno", film Tymona Tymańskiego zrobił furorę na festiwalu w Gdyni
1 Historia zespołu, który stawia wszystko na jedną kartę, żeby spłacić długi swojego lidera – Jerzego (Tymon Tymański) – zaczyna się klasycznie. Pojawia się menedżer, oferujący swoje usługi (Grzegorz Halama), w muzykach budzi się nadzieja na odniesienie sukcesu. Decydują się ruszyć w drogę, która, jak to zawsze bywa, odmieni ich życie. Szybko jednak orientujemy się, że nie będzie to jedna z podróży, jakie w kinie widzieliśmy już wcześniej – pisze recenzent Stopklatki, Mateusz Góra
2 Połączenie konwencji paradokumentalnej z musicalem i mnóstwem kabaretowych gagów daje surrealistyczne wrażenie przeniesienia się do innej rzeczywistości. W niej kumulują się i wyostrzają wszelkie wynaturzenia polskiego show-biznesu. Nie bez powodu w napisach końcowych znalazły się podziękowania dla Wojciecha Smarzowskiego oraz Xawerego Żuławskiego. W realistycznym obrazowaniu polskich przywar Jankowski i Tymański nie ustępują twórcy "Domu złego", odwagą w używaniu nawet najbardziej zwariowanych pomysłów dorównują z kolei reżyserowi "Wojny polsko-ruskiej" – podkreśla Mateusz Góra w Stopklatce
3 Początkowo kolejne gagi śmieszą, największym problemem okazuje się jednak długość filmu. Po godzinie głowa widza jest przeładowana bombardującymi go coraz bardziej absurdalnymi scenami. Śmieszy okropny śpiew Dziędziela, Halamy i Peszka, śmieszą niektóre sprośne żarty, jednak ostatecznie poziom absurdu staje się męczący. Podobnie, jak przerażająca mizoginiczna wizja świata, w którym liczą się jedynie mężczyźni, zaś kobiety są dla nich jedynie seksownym dodatkiem, sprowadzonym do ładnych pośladków
4 Choć wszystkie postaci są fikcyjne, twórcy przyznają, że tak naprawdę stanowią zbiór cech rzeczywistych ludzi ze świata telewizji i muzyki. Na ile to obraz prawdziwy? Może lepiej nie wiedzieć – pisze recenzent Stopklatka.pl
5 Z pewnością w filmie znalazło się natomiast dużo o losach artystów, którzy pojawili się na ekranie – szczególnie Tymona Tymańskiego i Roberta Brylewskiego. Muzycy stawiają pytanie, jakie zmiany na rynku muzycznym przyniosła transformacja systemowa. Czy telewizyjne reality shows zdominowały masową wyobraźnię na tyle, że wartościowa muzyka nie ma już szans się sprzedać? Czy czasy grania dla zabawy i satysfakcji skończyły się? Trudno znaleźć odpowiedź w filmie Jankowskiego. Widać w nim na pewno dużo frustracji. Z drugiej strony znajdziemy tam także mnóstwo rock'n'rollowej radości życia