Nowe "Sin City" grzechu nie warte [RECENZJA]
1 Jeśli widzom każe się czekać kilka długich lat na drugą część filmu, która tak naprawdę mogła powstać w ciągu kilkunastu miesięcy, to znaczy, że albo na kontynuację ma się pomysł rewolucyjny, albo że nie ma się pomysłu żadnego. Przypadek "Sin City" zalicza się do drugiej grupy
Media
2 Problem polega na tym, że twórcom nie udało się wykonać kroku do przodu. Nielinearna forma historyjek Millera powoduje, że "Damulka warta grzechu" jest zarówno prequelem, jak i sequelem "Sin City". Twórcy ekranizacji zyskali dzięki temu możliwość ponownego pokazania na ekranie tych, którzy w "jedynce" zginęli, a także całej gromady nowych aktorów
Media
3 Na niewiele to się zdało, bo festiwal celebrytów w żaden sposób nie przekłada się na artystyczną jakość filmu. Honoru ekipy broni chyba tylko Eva Green, która w tytułowej roli (Rodriguez chciał, żeby zagrała ją Angelina Jolie, ta jednak odrzuciła propozycję) błyszczy, zostawiając w tle resztę ekipy
Media
4 Eva Green jako Ava Lord jest ponętna i seksowna. Jej sensualna gra powoduje, że czarno-białe kadry ociekają erotyzmem. Nic dziwnego, że na w ten sposób zbudowaną postać zamachnęli się cenzorzy z MPAA, zakazując dystrybucji plakatu, na którym – jak twierdzili – piersi Evy Green były zbyt wyraźnie zarysowane, a spod jej sukienki przebijała brodawka. Rodriguez zareagował na tę sytuację postem na Facebooku, w którym stwierdził, że Green jest zbyt seksowana dla Hollywood
5 Szkoda tylko, że cała akcja to jedynie burza w szklance wody, niepotrzebny marketing, który zachęci widownię do kontaktu z tym nieudanym, seksistowskim (wszystkie kobiety z obsady mają poniżej 35 lat, większość facetów – powyżej czterdziestki) dziełem. Jeśli prowadzi ono widzów do jakiejś refleksji, to na temat tego, czy "Miasto grzechu" było rzeczywiście udanym filmem
YouTube
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję