"Anna Karenina" – film w teatrze, czyli klasyka reaktywacja
1 Reżyser Joe Wright przenosi akcję klasycznego romansu do teatru i, podobnie jak wcześniej Baz Luhrmann przy okazji "Moulin Rouge!", potrafi zrobić użytek z tego, co sztuczne, i na tym fundamencie buduje spójność swojego przekazu
Media
2 W starannie wypreparowanej, zamkniętej w teatralnych dekoracjach rzeczywistości wszystko doskonale do siebie pasuje: towarzyskie podchody i nic nieznaczące konwersacje arystokratek uzupełnione są pomysłową choreografią, a wielkie uczucia rozkwitają tam, gdzie się ich spodziewamy, czyli poza tzw. zwyczajnym życiem
Media
3 Adekwatność formy do odczytanej na nowo treści sprawia, że zdecydowane wepchnięcie "Anny Kareniny" w nawias ironii nie razi pretensjonalnością
Media
4 Po opuszczeniu sfery konwenansów bohaterowie przenoszą się jednak na poziom intymnych emocji. Tu Wright wraz z autorem scenariusza Tomem Stoppardem wyraźnie tracą równowagę. Trzymając się kurczowo zasady umowności, zezwalają aktorom na pokazanie niuansów, co w oczywisty sposób narusza kompozycję całości
Media
5 W tym przypadku wybór musi zostać dokonany: albo wizualne szaleństwo i odpowiadająca mu wyrazistość bohaterów, albo powściągliwość formy i psychologiczny realizm. Są w "Annie Kareninie" pojedyncze sceny, gdy Wright skłania się bardziej ku temu drugiemu, co w tym akurat filmie paradoksalnie do niczego nie służy
Media
6 Keira Knightley w kilku momentach zyskuje możliwość użycia nieco subtelniejszych środków wyrazu i tym samym udowadnia, że nie wyczerpała całego swojego potencjału świetną kreacją w "Dumie i uprzedzeniu"
Media
7 W tej interpretacji powieści Tołstoja Jude Law jako mąż Anny jest kimś więcej niż jedynie elementem opresyjnego systemu. To człowiek naznaczony tragizmem i autentycznie zakochany w niestabilnej emocjonalnie wybrance. Law bez kłopotu unosi ciężar tej postaci, jednak jego wysiłek trafia w próżnię, a ostateczny efekt ginie w oszałamiającej feerii barw
Media
8 Na szczęście dla Wrighta jest jeszcze hrabia Wroński, czyli młodziutki Aaron Taylor-Johnson. On z kolei, mniej lub bardziej świadomie, trafia w samo sedno konwencji: jest przerysowany, egzaltowany i pasuje doskonale do tej Anny, która kieruje się wyłącznie gwałtownymi, nieskomplikowanymi emocjami
Media
9 Do tej drugiej, subtelniejszej Anny znacznie bardziej pasuje Karenin – i w tym chyba należy upatrywać największej słabości filmu Wrighta
Media
10
Media
11
Media
12
Media
13
Media
14
Media
15
Media
16
Media
17
Media
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję