"Obława" – ludzki wymiar wojny
1 Wydra i Kondolewicz znali się jeszcze przed wojną, ale nigdy nie utrzymywali bliskich kontaktów
Media
2 Ojciec reżysera, Adam Krzyształowicz, ps. "Wydra", był AK-owskim partyzantem i pierwowzorem postaci granej przez Dorocińskiego, ale twórca "Obławy" zastrzega, że to nie jest historia oparta na faktach
Media
3 Jednak dzięki ojcowskim wspomnieniom udało mu się z pewnością uchwycić część prawdy o wojennych losach. Jednak reżyser nie od razu wykłada karty na stół. W retrospekcjach i pomieszanych planach czasowych odsłania kolejne elementy układanki, odkrywa sekrety i tajemnice, które pozwalają zmienić punkt widzenia na postępowanie każdego z bohaterów. Zadbał także o postaci z drugiego planu – to nie statyści, ale pełnokrwiste postaci, także koncertowo zagrane
Media
4 Jest w "Obławie" posępny klimat antywesternu – Krzyształowicz debiutował wszak przed jedenastu laty westernem "Eucalyptus". Jednak o ile tamten film był łatwą do zapomnienia zgrywą, o tyle "Obława" nie jest już żonglerką konwencjami. To film spójny stylistycznie, przemyślany, wyrastający ponad gatunkowe schematy
Media
5 W jednym z wywiadów Krzyształowicz powoływał się także na "Armię cieni" Jeana-Pierre’a Melville’a. Niebezpodstawnie – podobnie jak we francuskim arcydziele, tak i w "Obławie" nie oglądamy prostych, czarno-białych podziałów. Tu nic nie jest oczywiste, nie mamy do czynienia z manichejskim pojedynkiem dobra i zła. Ten dobry może okazać się zdolny do bestialskich czynów, ten zły zachował w sobie uczucia i godność. Bohaterstwo idzie w parze z zawiścią, nikczemnością i prymitywną żądzą zemsty
Media
6 Motorem działań wszystkich postaci jest zdrada – między przyjaciółmi, małżonkami, ale także zdrada wielkiego kalibru – ojczyzny i towarzyszy broni. Ale Krzyształowicz szczęśliwie unika wielkich słów. Jego bohaterowie nie walczą już dla sprawy, nie wymachują sztandarami, walczą po to, by przeżyć, jednak z pełną świadomością, że zostało im już właściwie wyłącznie czekanie na śmierć. Bo za każdą zdradę muszą zapłacić najwyższą cenę
Media
7 Najpierw wybitna "Róża" Wojciecha Smarzowskiego, teraz film Krzyształowicza – polskie kino znów opowiada o wojnie wnikliwie, bez martyrologii i patosu. I nie potrzebuje do tego astronomicznych budżetów i spektakularnych sekwencji bitewnych, bo w obu tych filmach ważniejsze jest to, co dzieje się w głowach bohaterów i co zostaje w głowach widzów
Media
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję