"W blasku świateł" został zarejestrowany podczas specjalnego koncertu w Beacon Theater w Nowym Jorku jesienią 2006 roku, udział w nim wzięli gościnnie m.in. bluesman Buddy Guy i lider White Stripes Jack White. W repertuarze obowiązkowo "Satisfaction", "Start Me Up", "Sympathy For The Devil" - czyli na pierwszy rzut oka nic nowego, czego fani grupy jeszcze by nie widzieli i nie słyszeli. Tymczasem okiem zawodowego filmowca, dzięki sprawnemu montażowi i zdjęciom, ten muzyczny spektakl Jaggera i Richardsa nabiera na ekranie zupełnie nowego wymiaru.
Podczas kilkumiesięcznych przygotowań Scorsese zadbał o wszystko, żeby jakoś okiełznać żywioł zespołu - od projektu sceny i aranżacji przestrzeni amfiteatru, przez położenie kamer, świateł i planowane ujęcia, aż po listę utworów i niektórych zachowań muzyków. Nawet sam zadbał o to, żeby być jednym z bohaterów wydarzenia, który rozpoczyna i kończy ten film oraz czasem irytuje swoją wścibskością porównywalną tylko z Woodym Allenem. Nie ma jednak wątpliwości, że z prawdziwą maestrią pokazał rzeczy z reguły niedostrzegalne na wielkich koncertach grupy - i nie chodzi tylko o zmarszczki na twarzach podstarzałych rockmanów.
Wbrew pozorom głównym bohaterem dzieła jest Keith Richards, którego umiejętności aktorskie znamy przecież z "Piratów z Karaibów". Wystarczy zwrócić uwagę na jego teatralne ruchy, kiedy w połowie koncertu, po przedstawieniu zespołu podchodzi do mikrofonu, światła gasną, a on żartem dziękuje publiczności za przybycie. Potem ostentacyjnie odpala papierosa i razem z Ronniem Woodem rozpoczyna rasowego bluesa "You Got the Silver". Warto też zwrócić uwagę na dosłownie kilkusekundowe momenty, w których kamera uchwyciła, jak obydwaj muzycy wymieniają między sobą spojrzenia i uśmiechy, Richards śpiewa razem z Jaggerem w miłosnym duecie piosenkę country "Far Away Eyes" albo wykonuje trochę niedbale swoje solówki, a potem niepostrzeżenie oddaje publiczności kostkę.
Natomiast na pierwszy plan i tak zawsze wysuwa się Jagger, który właściwie od otwierającego "Jumping Jack Flash" bez przerwy wywija biodrami i wymachuje rękami - zupełnie jakby zapomniał, że dawno przekroczył sześćdziesiątkę! Nie mówiąc już o jego erotycznym tańcu do "All Down the Line", podczas którego piszczą zarówno mężczyźni, jak i kobiety, czy równie zmysłowego i bliskiego duetu z seksowną Christiną Aguilerą w "Live With Me". Dostojeństwa dodają mu za to występy razem z Jackiem White’em w "Loving Cup", wspomnienie ballady "As Tears Go By" napisanej lata temu dla Marianne Faithfull oraz oczywiście przyjacielskie uściski i kurtuazyjne gesty wobec Billa Clintona i Aleksandra Kwaśniewskiego, którzy goszczą na koncercie.
Dodatkową atrakcją płyty są na pewno archiwalne wypowiedzi muzyków sprzed lat, kiedy na przykład po dwóch latach kariery Jagger mówi, że daje sobie jeszcze rok grania, albo broni się żartami przed atakami prasy, która zarzuca mu promowanie narkotyków i psucie młodzieży. Natomiast zdjęcia zza kulis zarejestrowane teraz przed koncertem pokazują już doświadczony zespół po przejściach, w którym wciąż panują niezwykle przyjacielskie stosunki między muzykami i nie ma żadnego gwiazdorstwa. I nawet sceptykowi trudno nie zapałać sympatią do Rolling Stones i nie docenić tego fenomenu po obejrzeniu filmu.
"Rolling Stones, W blasku świateł"
Best Film, 2008