„Astropia” może zdrowo pokrzepić odmieńców wszelkiej maści, a tym, którzy ucieczki od własnego nieprzystosowania szukają w zmyślonych fantastycznych światach, leje miód na serca. Tyle że tego miodu jest tu odrobinę za dużo. Oto pusta laleczka Barbie, gdy policja aresztuje jej chłopaka prymitywa za finansowe machlojki, usiłuje stanąć na własnych nogach. Trafia przez przypadek do sklepu odwiedzanego przez grupkę zakręconych miłośników science fiction, horroru, mangi i fantasy. Cukierkowa blondyna całe dnie spędzająca dotąd na rozmowach z przyjaciółkami, wertowaniu czasopism o modzie i zakupach ani trochę do środowiska outsiderów z pozytywną szajbą nie pasuje. Ma za to inne walory przyciągające do niszowej mekki nowych klientów. A do tego z czasem alternatywne rzeczywistości zaczynają ją coraz bardziej fascynować. Zwłaszcza seanse fabularnej gry, w której wciela się w wojowniczkę gromiącą wielkim mieczem hordy złych, stają się dla niej odskocznią od świata, w którym była tylko zabawką, zakładniczką męskiego szowinizmu.

Reklama

Przyznam, że pastiszowa antywidowiskowość scen fantasy wygląda na ekranie dość rozbrajająco. Problem w tym, że sekwencje te zostały obciążone misją ratowania pozornego dramatu toczonego na jałowym biegu, a przy tym rozmieniającego na drobne wszelkie zalążki realnych konfliktów na atrakcje rodem z taniego komiksu. Zamierzona komiksowość ostentacyjnie jest zresztą przez reżysera podkreślana zatrzymanymi planszami z dymkiem. Poza tym nic specjalnego się nie dzieje. Rzeczywistość nie stwarza outsiderom szczególnych opresji, oni też się specjalnie przeciw niej nie buntują. Ot, wegetują sobie spokojnie na marginesie, przeżywając niegroźne perypetie. Nawet banda zbiegłych złoczyńców bardziej jest groteskowa niż złowroga, a finałowe starcie z nimi z pastiszu staje się czystą parodią. Nie bardzo tylko wiadomo czego, bo autorom pomysły skończyły się, zanim film zdążył się na dobre rozwinąć. Ograniczają się więc do rzucenia w próżnię kilku kultowych tytułów, opowiedzenia paru dowcipów i zamknięcia tego wszystkiego w cokolwiek egzotycznych ramach skandynawskiego ekscentryzmu. Ma to swoisty urok niegroźnego dziwactwa, ale starcza go tylko na sympatyczną komedię, z której nie wynika nic poza puszczaniem oka do fanów fantastyki i marnym pocieszeniem dla Prawdziwych Blondynek.

Astropia. Zmień reguły gry (Astropia)

Islandia, Wielka Brytania, Finlandia, 2007; Reżyseria: Gunnar B. Gudmundsson; Obsada: Ragnhildur Steinunn Jonsdottir, Snorri Engilbertsson, Davia Bor Jonsson; Dystrybucja: Vivarto; Czas: 93 min; Premiera: 11 lipca