Cały jej pomysł polegał na tym, by z motywów wprost wyjętych z piosenek Beatlesów sklecić jakąś opowiastkę, po czym podać w musicalowej formule, w której nieśmiertelne utwory czwórki z Liverpoolu przemówią same za siebie, nie tyle jako ilustracja dla akcji, ale jako jej właściwa treść. Każda postać, każde zdarzenie, każdy kadr kojarzy się z którąś z beatlesowskich piosenek. Tyle, że niczego ciekawego się tu nie opowiada. Ot, taką sobie sztampową romansową historyjkę. Doker z Liverpoolu, Jude (Jim Sturgess) wyrusza w podróż przez Atlantyk w poszukiwaniu ojca, którego nigdy nie znał. W Stanach zaprzyjaźnia się z absolwentem Princeton Maxem (Joe Anderson) i zakochuje się w jego siostrze, Lucy (Evan Rachel Wood). Jude i Lucy angażują się w pokojowy protest przeciw wojnie wietnamskiej, sam Max ląduje w Wietnamie. A ich dalsza odyseja tak jest wymyślona, by cała trójka mogła doświadczyć po drodze wszystkiego, z czym era hippisowskiej kontrkultury kojarzy się konsumentom współczesnej popkultury.

Reklama

Imiona głównych bohaterów odsyłają do beatlesowskich wersetów, są tu klony Janis Joplin i Jimiego Hendrixa. Tyle, że wszystkie te beatlesowskie i kulturowe skojarzenia są całkowicie puste. Nawet gęsto wplatane w akcję piosenki ani trochę nie ratują sytuacji. Nie posuwają jak w każdym szanującym się musicalu akcji naprzód, nie charakteryzują postaci, ale zamieniają się w puste miejsca, przerywniki ilustrowane kalejdoskopowymi obrazkami w teledyskowym stylu. Momentami piękne i trafnie reinterpretujące utwory Beatlesów: operujące animacją, pomysłową choreografią, świetnymi zdjęciami podwodnymi, halucynogennymi obrazami. Nie ma jednak nic gorszego niż musical, podczas oglądania którego mamy wrażenie, że to, co śpiewane, mogłoby równie dobrze zostać powiedziane, a w zasadzie i powiedziane być nie musi. Tym bardziej, że wykonania beatlesowskich coverów przez filmowych aktorów trącą amatorszczyzną. Jim Sturgess i Joe Anderson starają się jak mogą ze średnim skutkiem, Evan Rachel Wood wypada odrobinę lepiej, ale już wersja "I Want To Hold Your Hand” TV Carpio może odebrać na lata ochotę ponownego usłyszenia tej piosenki. Na szczęście na ścieżce dźwiękowej znalazły się też perełki w postaci "Lucy In the Sky with Diamond” w wykonaniu Bono, czy "Come Together” zaśpiewanej przez Joe Cockera. Obaj pojawiają się zresztą również na ekranie, na krótko pojawia się też m.in. Salma Hayek w zabawnym przynajmniej epizodzie śpiewającej pielęgniarki.

Film, który miał być "Orkiestrą Klubu Samotnych Serc Sierżanta Pieprza” naszych czasów, nawiązuje doń wyłącznie psychodelicznym klimatem. Przywołuje też "Żółtą łódź podwodną”. Ale zamienia bogactwo tropów i skojarzeń w jednowymiarowe, mocno na dodatek przydługie, musicalowe widowisko dla nostalgików. Owszem, momentami piękne wizualnie, ale sprowadzające wszechstronną muzykę Beatlesów do poziomu przeboików dzisiejszych popowych gwiazdek.

Across The Universe

USA 2007; Reżyseria: Julie Taymor; Obsada: Evan Rachel Wood, Jim Sturgess, Joe Anderson, Dana Fuchs; Dystrybucja: UIP; Czas: 133 min

Reklama

Premiera: 4 stycznia