Moja postać pozostaje na zewnątrz. Widzi sytuację z innej strony. Resztki zdrowego rozsądku każą mu zastanowić się, czy Sowieci, którzy przed wojną wymordowali miliony swoich obywateli (o czym wszyscy wiedzieli), teraz będą łaskawi dla znienawidzonych Polaków.
Dzięki niemu łatwiej postawić pytanie: dlaczego ponieśliśmy klęskę, także w powstaniu warszawskim? Co jest w nas, co każe nam ginąć, nawet honorowo. Dlaczego zadajemy cierpienie bliskim? Andrzej Wajda kręci filmy o tym, co z Polakami jest nie tak. Dość wspomnieć "Popiół i diament" czy "Kanał".
Oczywiście nie podważa polskości, bohaterstwa, narodowej dumy. Pokazuje jednak, że przesadzamy w eksponowaniu tych cech jako najważniejszych. Mój bohater już w obozie w Kozielsku krzyczał: "Róbmy coś, nie dajmy się! Nie idźmy jak barany na rzeź!". Udało mu się przeżyć, ale nie znalazł zrozumienia. Nie znajduje dla siebie miejsca. Ktoś, kto wyłamuje się ze stereotypu polskości, kończy tragicznie. Oczywiście przyjmuję w tym momencie pozycję mojego bohatera, którego próbowałem zrozumieć. I próbowałem jego motywację konsekwentnie pokazać.
W postaci, którą gram, próbowałem zmieścić wszelkie wątpliwości związane z postawą wobec historycznej prawdy, konfliktem honoru i konformizmu. Bo w "Katyniu" nie ma wielu bohaterów, którzy mają wątpliwości - mówi Andrzej Chyra o swojej roli w najnowszym filmie Andrzeja Wajdy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama