Oglądałeś pierwszy "Sztos" zanim wszedłeś na plan?
Borys Szyc: Nie. Zostawiłem sobie w pamięci to, co zostało mi sprzed lat. Dobrze pamiętałem "Sztos". A magia kultowych filmów polega na tym, że zapamiętuje się poszczególne sceny. Klimat Sopotu z tamtych lat i atmosfera tego filmu tkwiła w mojej głowie i było mi niezmiernie miło, że mogę nagle po 14 latach uczestniczyć w drugiej części "Sztosu". 14 lat temu nawet mi się to nie śniło. Rozpoczynałem dopiero studia.
"Sztos 2" kręciliście w Zakopanem, w Sopocie i w Warszawie. Jak pracowaliście?
Bardzo przyjemnie jest znaleźć się w trzech różnych miejscach podczas kręcenia jednego filmu. To był mocny trening przepony, ponieważ chyba nigdy nie śmiałem się tak często podczas zdjęć. Z tą ekipą nie można się nie śmiać. Ilość żartów, anegdot i śmiesznych wydarzeń przerosła moje oczekiwania.
"Sztos 2" to komedia rozgrywająca się w czasie stanu wojennego. Śmiejecie się z tego, tak jak u Barei?
Na pewno nie ma tu żadnej martyrologii. Opowiadamy o tych czasach z przymrużeniem oka. Poza tym oprócz naprawdę tragicznych wydarzeń, lubimy powspominać sobie absurdy PRL-u, kolejki, kartki... Pamiętam, że mogłem zamienić sobie kartki na alkohol na cukierki. Nie mam traumy związanej z tamtymi czasami. Ten film traktuje przede wszystkim o absurdach z tamtego okresu.
Borys Szyc, absolwent Akademii Teatralnej w Warszawie. Znany m.in. z filmów: "Vinci", "Wojna polsko-ruska", "Testosteron", "Enen", "Handlarz cudów", "Kret". Obecnie gra w popularnym serialu "Przepis na życie". Otrzymał Złote Lwy za najlepszą pierwszoplanową rolę męską w filmie "Wojna polsko-ruska" na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Jest aktorem Teatru Współczesnego w Warszawie. Najnowszy film z udziałem aktora "Sztos 2" wchodzi do polskich kin 20 stycznia. Aktor ma 33 lata.