W dramacie Darrena Aronofsky'ego z 2008 roku aktor wcielił się w postać podstarzałego gwiazdora wrestlingu, który próbuje wrócić na ring. Praca na planie kosztowała go sporo zdrowia. – Aronofsky potrafi wycisnąć człowieka jak cytrynę – przyznał Rourke. – Nigdy wcześniej nie robiłem salta w tył, a przecież wszyscy wiemy, że nie jestem już młodym kogucikiem. Pamiętam, jak po imprezie z okazji zakończenia pracy nad "Zapaśnikiem" chciałem pójść do swojego pokoju na górę. Nie mogłem zrobić tego sam, więc mój trener musiał mnie podtrzymywać. Trzęsły mi się kolana. Gdy już weszliśmy na trzecie piętro, padłem na kanapę i zacząłem płakać. Nie mogłem wydobyć z siebie słowa. Mój domowy pomocnik, najukochańszy na świecie gej Javier, zaczął płakać razem ze mną, bo nie wiedział, co mi jest. Pomyślałem sobie wtedy, że nigdy więcej nie zagram w takim filmie. Nigdy więcej salt i pompek. Szybko złamałem swoje postanowienie, bo za chwilę znowu będziecie mogli oglądać mnie w kilku filmach akcji.

Reklama

11 listopada w polskich kinach zagości obraz "Immortals. Bogowie i herosi 3D" z Mickeyem Rourke w jednej z głównych ról.