Brytyjski aktor w nowej produkcji w reżyserii Paula W. S. Andersona wcielił się w rolę Księcia Buckingham. 34-letni gwiazdor wyznał, że ta inna niż dotychczasowe rola sprawiła, iż czuł się "wyzwolony".

"Nie sądzę, abym zgodził się na rolę D'Artagnana. Chciałem zagrać kogoś złego. Zazwyczaj wcielam się w rolę dobrego faceta i dlatego tak bardzo zależało mi, żeby zagrać w tym filmie. Tylko dlatego zdecydowałem się wziąć w nim udział" - oznajmił Bloom.

Reklama

"Gdy spotkałem się z Paulem Andersonem i producentem Jeremym Boltem, nie znałem jeszcze scenariusza. Powiedzieli mi: >>Od razu pomyśleliśmy o tobie. To byłby ciekawy zwrot w twojej karierze, duża zmiana, coś nowego<<. Ucieszyłem się! Przeczytałem scenariusz i bardzo mi się spodobał" - wyjaśnił aktor. "Złe postacie dużo lepiej się bawią, to daje uczucie wyzwolenia" - dodał.

Film "Trzej muszkieterowie" powstał w technologii 3D. Według Blooma pozwoliło to na świeże spojrzenie na tę słynną powieść Aleksandra Dumasa.

"Dla mnie jest to współczesny sposób przedstawienia tej historii. Została nakręcona w technologii 3D, jest bardzo nowoczesna, a scenariusz też ma współczesny charakter" - powiedział gwiazdor. "Paul Anderson świetnie znał tę technologię i to dobrze, bo dla mnie to nowość" - przyznał.

Produkcja "Trzej muszkieterowie 3D", gdzie obok Blooma zagrali m.in. Milla Jovovich i Christoph Waltz, wejdzie na ekrany polskich kin już 14 października.