– Nie cierpię tego! – zapewnia Winslet. – Słuchajcie uważnie i nie zrozumcie mnie źle: ja po prostu jakoś się z tym godzę. Wchodzę na plan i mówię: "Dobra, chrzanić to. Nakręćmy tę scenę". I już. Jeśli cały czas narzekałabym na ten aspekt swojej pracy i wahała się na każdym kroku, stałabym w miejscu. My, aktorzy, rozmawiamy o tym cały czas. Czasami leżę już pod kołdrą nagusieńka, odwracam się do kolegi aktora, który leży ze mną w łóżku i pytam: "Co my do cholery robimy?…". "Kochana mamo, dziś w pracy taki i taki aktor przyciskał swoje lewe jądro do mojej twarzy" – to naprawdę brzmi źle. Jeśli pomyśleć o tym tak obiektywnie, to nawet nieetyczne.

Reklama

Od 21 października polscy widzowie będą mogli podziwiać Kate Winslet w thrillerze "Contagion – epidemia strachu".