Gwiazda filmu "Maczeta" ma na swoim koncie m.in. kilka pobytów na terapiach, gdzie próbowała uwolnić sie od uzależnienia od alkoholu i narkotyków. 25-letnia Lohan jest zdania, że przez zainteresowanie mediów jej życiem prywatnym, ludzie przestali dostrzegać w niej "jej prawdziwe ja".
"Ludzie stworzyli sobie w głowach obraz tego, kim jestem i zachowują się, jakbym nie była prawdziwą osobą. To zupełnie tak jak było w przypadku Marylin Monroe" – oznajmiła aktorka. "Marylin nigdy nie chciała być gwiazdą. Ja też nie" – dodała.
"Zawsze myślałam, że gwiazdy są w filmach, które będą trwały wiecznie. Teraz jednak z filmami tak się nie dzieje. Nie chcę być zapamiętana jako ktoś, kto tyko pragnął być fotografowany, kto wychodzi na miasto nocą i pakuje się w kłopoty" - zaznaczyła Lohan.
"Heath Ledger kiedyś powiedział mi: >>Zbudowali cię, żeby cie potem zniszczyć<<. I tak naprawdę jest" – przyznała aktorka odnosząc się do słów kolegi po fachu, który popełnił samobójstwo w styczniu 2008 roku.
"Wierzę w siebie i jestem dobrą aktorką" – przekonuje Lohan, której największą popularność przyniosła rola w filmie "Wredne dziewczyny".
Gwiazda twierdzi, że czuje prawdziwe braterstwo dusz z Marylin Monroe, która zmarła w 1962 roku w wieku 36 lat.
"Rozumiem to, co kiedyś powiedział o Marylin hollywoodzki fotograf Bruno Bernard. +Żeby być Marylin, trzeba było być super człowiekem+. Utożsamiam się z tym" - dodała Lohan.