Reżyser filmu "Arthur" zamierzał zaangażować aktorkę do swojego projektu, jednak zanim Mirren zgodziła się zagrać w filmie, zaprosiła Winera na spotkanie. – Zanim Helen do nas dołączyła, była zainteresowana rolą, przeczytała scenariusz i chciała pracować z Russellem Brandem, ale przede wszystkim chciała poznać mnie, więc zaprosiła mnie do siebie na herbatę – opowiada Winer. – To było naprawdę stresujące przeżycie. Mój agent wręcz spanikował. Wykrzyknął: "Piłeś kiedyś herbatę z Angielką" Obowiązują ścisłe zasady! Etykieta!". Podał mi link do strony internetowej o regułach picia herbaty, z której dowiedziałem się, że nie powinienem mieszać napoju poruszając łyżeczką w kółko, tylko w przód i w tył. Było tam też mnóstwo innych, szalonych rzeczy. Gdy już dotarłem do domu Helen, uspokoiłem się, bo podała herbatę w torebkach Liptona, w niepasujących do siebie kubkach, z wodą zaparzoną w mikrofalówce. Helen ma w sobie coś królewskiego, jest ogromnie czarująca, ale z drugiej strony jest twardo stąpającą po ziemi kobietą, może nawet nieco zuchwałą, o czym nie każdy wie.
Komedia "Arthur" zagości w polskich kinach 1 lipca.