Ekranizacja książki "Hobbit, czyli tam i z powrotem" J. R. R. Tolkiena spotkała się z wieloma opóźnieniami, co sprawiło, że aktor wahał się przed podpisaniem umowy.

- W negocjacjach nie chodziło mi o pieniądze, tylko o czas - wyjaśnił artysta. - Gandalf będzie potrzebny na planie przez następne 18 miesięcy, ale z dużymi przerwami, więc będę mógł pracować nad innymi filmami. Wcześniej obawiałem się, że gdy powrócę do Śródziemia, już nie będę mógł się wydostać. Zastanawiałem się też, czy Gandalf to postać, w którą najbardziej chcę się wcielić w tej chwili. Sequele niekoniecznie dają tyle satysfakcji aktorom, co oryginalny film. Ale czy mógłbym odpuścić. Pytanie, czy ktoś by w ogóle na to zwrócił uwagę. Michael Gambon na przykład nie jest przecież pierwszą osobą, która grała Dumbledore'a.

Reklama

Przypomnijmy, że projekt Petera Jacksona przedstawi historię hobbita Bilbo Bagginsa (w tej roli Martin Freeman), który wyrusza wraz z drużyną krasnoludów na niebezpieczną wyprawę. Celem misji jest odzyskanie pradawnego skarbu, strzeżonego przez potężnego smoka. Projekt zostanie podzielony na dwie części i nakręcony w technologii 3D. Pierwsza odsłona dwuczęściowego obrazu zagości w kinach w grudniu 2012 roku, a kolejna - rok później.