Przypomnijmy, że Phoenix jakiś czas temu zadecydował, iż zerwie z aktorstwem i zajmie się rapem. Jego szwagier, Casey Affleck, postanowił uwiecznić tę przemianę. Choć z wielu źródeł docierały głosy, że film "I'm Still Here" to rodzaj artystycznego happeningu, sam twórca zapewniał przez długi czas, że dokument ujawni całą prawdę o ostatnim przedsięwzięciu Phoeniksa.
Dziś wycofał się z tego stanowiska.
- To rola życia Joaquina - oświadczył Affleck. - Nic w tym filmie nie odpowiada rzeczywistości, nawet jedna z pierwszych scen, w której Joaquin i jego rodzeństwo pływają w wodopoju w Panamie. W rzeczywistości kręciliśmy to na Hawajach, z aktorami. Moim celem nie było nabranie widzów. Idea wycięcia ludziom kawału nigdy nie przeszła mi przez myśl. Dlaczego nakręciliśmy ten filmi Chcieliśmy stworzyć pewną przestrzeń, dystans. Uwierzyć, że to, co dzieje się na ekranie, jest prawdziwe.
Affleck dodał, że częścią happeningu był także słynny występ Phoeniksa w talk show Davida Lettermana, podczas którego aktor niezrozumiale mamrotał pod nosem i zachowywał się dość osobliwie. 22 września Phoenix ponownie wystąpi u Lettermana, tym razem już nie w roli brodatego gbura, ale jako on sam.
10 września film "I'm Still Here" zagościł w amerykańskich kinach.