Jak to zrobić? Wystarczy spojrzeć na życie aktorki, które wygląda jak precyzyjnie zaprojektowany biznesplan, którego nie powstydziłby się żaden szanujący się specjalista od medialnego wizerunku. Oto najważniejsze punkty doskonale wyreżyserowanego scenariusza z życia Teri Hatcher.

Postaw na serial

Reklama

Nie chodzi jednak o hodowanie mięśni piwnych i zajadanie się chipsami z paczek w rozmiarze XXL przed telewizorem, przed który regularnie przyciągną perypetie ulubionych bohaterów. Trzeba jednak przyznać, że i od takich zajęć Teri nie stroniła, gdy przez dłuższy czas nie dzwonił telefon z propozycjami dla młodej aktorki, która w dzieciństwie z zapałem chodziła na lekcje baletu i była cheerleaderką.

W końcu jednak sam McGyver przyszedł zdesperowanej Hatcher z pomocą. To właśnie mistrz sztuczek ze scyzorykiem i srebrną taśmą klejącą sprawił, że jej kariera nabrała rumieńców. Dzięki roli Penny Parker w serialu "McGyver" Teri stała się ekranową maskotką: dziewczyną marząca o karierze w show-biznesie, która na każdym kroku ładuje się w niespodziewane kłopoty i... ramiona ikon popkultury.

W 1993 roku Teri dostała rolę Lois Lane, uwodzicielskiej przyjaciółki Supermana w telewizyjnej wersji perypetii najsłynniejszego człowieka w niebieskim trykocie, zatytułowanej po prostu "Nowe przygody Supermana". Przygody trwały przez cztery lata, a po upływie tego czasu z ramion superbohatera śliczną brunetkę odbił sam James Bond. W "Jutro nie umiera nigdy" Teri zagrała uroczą Paris i dała się agentowi 007 (tym razem Pierce Brosnan) uwieść w Hamburgu, ale wkrótce potem zginęła.

Reklama

Mniej więcej ten sam los spotkał niestety karierę pani Hatcher. Tym bardziej że za rolę w kryminalnej fabule "Dwa dni z życia doliny" (1996) dostała nominację do Złotej Maliny. Trudno powiedzieć, żeby ambitna Teri była zadowolona z takiego obrotu spraw. Czy jednak za sukces można uznać fakt, że za wcześniejszą rolę w filmie sensacyjnym "Tango i Cash" (1989), w którym wystąpiła u boku ekranowych weteranów: Sylvestra Stallone i Kurta Russela, aktorka nie załapała się na nominację do nagrody dla najgorszej aktorki? Teri chciała wierzyć, że prawdziwa szansa miała dopiero nadejść.

W 2003 roku telewizja ABC ruszyła z castingami do nowego serialu "Gotowe na wszystko" o zdesperowanych kurach domowych z amerykańskiego przedmieścia Wisteria Lane. Teri wykosiła kilka konkurentek i dostała rolę Susan Meyer, zwariowanej rozwódki, która przy każdej nadarzającej się okazji pakuje się w kłopoty, ma niewyparzony język i pecha, który sprawia, że tylko ona jest w stanie przypadkiem podpalić dom rywalki o względy przystojnego hydraulika Mike’a Delfino. Ale to właśnie roztrzepana Susan, jak wielokrotnie zauważali krytycy, charakterologicznie podobna do samej Teri, przyniosła jej w 2005 roku Złoty Glob i nominację do nagrody Emmy. Teri Hatcher pomimo czterdziestki na karku i wieloletniego doświadczenia w branży, dopiero teraz wypłynęła na szerokie wody popularności i stała się jedną z najlepiej zarabiających aktorek serialowych. Mówi się, że za odcinek "Gotowych na wszystko" inkasuje 380 tys. dolarów!

Nic dziwnego, skoro od pierwszego sezonu przygody Susan, Bree, Lynette, Gabrielle i Edie w USA ogląda średnio 20 mln widzów (w Polsce było to ponad dwa miliony osób), a w czasie wyświetlania finałowego odcinka pierwszego sezonu (teraz za Oceanem leci trzecia seria) przed telewizorami zasiadło rekordowe 30 milionów widzów. I choć dziś już nikt nie pamięta o "Statku miłości", serialu z początku lat 90., w którym Teri była tańczącą i śpiewającą syreną, jej nazwisko z pewnością jest w stanie otworzyć wiele drzwi.

Nieszczęśliwie lokuj uczucia

Reklama

W życiu prywatnym, podobnie jak w karierze, Teri Hatcher zaliczała wzloty i upadki. W latach 1985-1988 związana z kumplem z planu "McGyvera" Richardem Deanem Andersonem, nigdy później nie miała szczęścia w miłości, co otwarcie przyznawała. Jej pierwsze małżeństwo z trenerem fitnessu Marcusem Leitholdem trwało niecały rok. Drugie, z aktorem Jonem Tenneyem, skończyło się w 2003 roku, po siedmiu burzliwych latach.

Z tego związku Teri ma dziewięcioletnią dziś córkę Emerson Rose, dla aktórej codziennie wstaje o 5.45, żeby ugotować jej ukochaną owsiankę. Mimo że w 1997 roku magazyn dla panów "FHM" uznał Teri Hatcher za najseksowniejszą kobietę świata, kłopoty z facetami to wciąż była jej specjalność. Zawsze wycofana, niepewna siebie nie czuła się szczęśliwa, ale sytuacja życiowa przynajmniej dostarczała aktorce materiału do wynurzeń w kolorowych magazynach. Na przykład o tym, że niańkę córki skłaniała do kupowania kwiatów, by w dniu urodzin, imienin czy w walentynki nie czuć się opuszczoną.

Nie unikaj mężczyzn

Pokazuj się w towarzystwie przystojniaków i nie daj po sobie poznać, że seks uprawiasz wyłącznie od wielkiego dzwonu (w jednym z wywiadów Teri Hatcher tak właśnie mówiła). Kolacja z George'em Clooneyem (który, jeśli akurat nie siedzi w swoim włoskim domu nad jeziorem Como, jest w USA sąsiadem Teri w ekskluzywnej dzielnicy Studio City w Los Angeles) w zeszłym roku odbiła się w prasie echem domniemanego romansu.

Romansu jak twierdzą oboje zainteresowani nie było, ale Teri mimo wcześniejszych nieudanych związków bynajmniej nie postanowiła zamknąć się w czterech ścianach wypieszczonego domu. Doszło nawet do tego, że brytyjski dziennik "Daily Sport" doniósł, że w zaparkowanym blisko domu vanie aktorka regularnie uprawiała seks z coraz to nowymi mężczyznami. Rewelacja zakończyła się wygranym przez Teri procesem i... znalezieniem nowego ukochanego.

Wprawdzie nie w vanie, ale na planie serialu "Gotowe na wszystko". Wybrankiem jest Stephen Kay, reyser telewizyjnego przeboju i były narzeczony koleżanki z planu, Evy Longorii. Aktorka ma szczęście, że kumpela po fachu okazała się miłościwa i pobłogosławiła nowy związek koleżanki. W przeciwnym razie szykowałaby się afera godna serialu o zdesperowanych kurach domowych.

Zdradź mroczny sekret z przeszłości


Każdy ma jakieś brudy do wyprania - tak brzmi hasło serialu Gotowe na wszystko. Zgodnie z tym mottem wszyscy mieszkańcy Wisteria Lane mają swoje sekrety, które ukrywają przed sąsiadami. Również w prywatnym życiu Teri Hatcher przyszedł moment na rozliczenie się z bolesną przeszłości.


Przed rokiem aktorka na łamach miesięcznika "Vanity Fair" wyznała, że jako dziecko przez cztery lata była molestowana seksualnie przez swojego wujka. "Długo żyłam z potwornym poczuciem winy, wielokrotnie miałam myśli samobójcze" - wyjawiła bolesną prawdę. Twierdzi, że udzielając wywiadu, wcale nie miała zamiaru opowiadać o swojej traumie.

"To wyszło samo w trakcie rozmowy, na początku wahałam się, ale dłużej nie chciałam robić z tego tajemnicy, tym bardziej że sama mam córkę" - mówiła potem Hatcher. Choć aktorka znana jest bardziej z kaprysów na planie (którą stara się rekompensować, przynosząc do pracy wypiekane przez siebie ciasteczka), niż z wyrachowania, uważni obserwatorzy hollywoodzkiej "giełdy" notowań aktorów zarejestrowali, że od czasu publikacji wspomnianego wywiadu akcje Teri znacznie wzrosły.

I koniecznie napisz książkę

Wzorem koleżanek po fachu, Pameli Anderson czy Kim Cattrall, Teri postanowiła też zawładnąć rynkiem wydawniczym. Napisała książkę o cokolwiek tajemniczym tytule "Przypalona grzanka i inne filozofie życiowe", w której w odróżnieniu od Cattrall z "Seksu w wielkim mieście" skupiającej się na cielesnych rozkoszach, Hatcher skupiła się na atutach domowego zacisza i radach w kwestii prowadzenia domu.

Przy okazji aktorka zdementowała też kilka plotek, jak choćby tę, że od lat cierpi na anoreksję. Książka ukazała się prawie rok temu, więc o pielęgnacji miłości do Stephena nie mogło być w niej jeszcze mowy. Dziś nowa miłość aktorki kwitnie. Może więc wreszcie szczęśliwe życie erotyczne sprawi, że Teri wkrótce przerzuci się na poradniki miłosne?