Wizyta w Belgradzie niewiele różni się od wycieczki po Rzymie zorganizowanej niedawno przez Woody'ego Allena. Tak jak amerykański reżyser, Vuletić oprowadza widzów po tajemniczych uliczkach, w których czają się prawdziwe romanse i fatalne zauroczenia. Przy akompaniamencie tradycyjnych bałkańskich melodii reżyser snuje cztery opowiastki o skrajnie różnych obliczach miłości. Choć każdej z nowel towarzyszy silny ładunek emocji, Vuleticiowi udaje się nie zapomnieć także o zbawiennej dawce ironii.

Reklama

Niezależnie od perypetii kolejnych postaci istotnym bohaterem "Przewodnika..." pozostaje także sam Belgrad. W trakcie trwania filmu serbska stolica nieustannie wdzięczy się do widza i próbuje uwieść go swoją różnorodnością. Kiedy chce, udaje nowoczesną metropolię, by w najmniej oczekiwanym momencie zafascynować swoją egzotyką.

Reżyser "Przewodnika..." umiejętnie flirtuje ze stereotypami na temat Serbii i jej mieszkańców. Vuletić świadomie powiela wyobrażenia o swoich rodakach wykształcone w filmach Emira Kusturicy. Bohaterowie Vuleticia pozostają żywiołowi, nieprzewidywalni i skorzy do zabawy. Dzięki temu w większości scen życie przypomina opętańczy karnawał. Ewidentnie przejaskrawiona wizja Belgradu wydaje się podporządkowana konkretnemu celowi. Vuletić pragnie zrobić wszystko, by jego miasto przestało kojarzyć się masowemu odbiorcy jako cel nalotów NATO i wizytówka zbrodniczego reżimu Slobodana Miloszevicia.

W "Przewodniku..." wiele mówi się o tym, że Belgrad – a wraz z nim i cała Serbia – pragnie poczuć się częścią zjednoczonej Europy. Zgodnie z wizją Vuleticia najprostsza droga wiedzie do celu wiedzie po prostu przez łóżko.

PRZEWODNIK PO BELGRADZIE Z PIOSENKĄ WESELNĄ I POGRZEBOWĄ | Chorwacja, Francja, Niemcy, Węgry, Serbia 2011 | reżyseria: Bojan Vuletić | dystrybucja: Cinemania | czas: 86 min