"Spring Breakers" - grzeszna przyjemność z dziewczynami w bikini

Bohaterkami "Spring Breakers" są cztery uczennice college'u (Vanessa Hudgens, Selena Gomez, Rachel Korine i Ashley Benson), które okradają restaurację fast food, aby zdobyć pieniądze na wypad w trakcie wiosennej przerwy w szkole

Na Florydzie poznają pozbawionego skrupułów kryminalistę (James Franco), który namawia je do zlikwidowania jego największego wroga...

Za zamieszanie pod hasłem "Spring Breakers" odpowiada Harmony Korine, twórca głośnych "Dzieciaków". Reżyser-gorszyciel w rolach głównych obsadził nastoletnie gwiazdki Hollywood, dotąd kojarzone z produkcjami Disneya – Selenę Gomez i Vanessę Hudgens. Partneruje im znakomity James Franco

Film miał swoją peimerę na festiwalu w Wenecji i bardzo się tam podobał. – "Spring Breakers" to nie film. To petarda. Zawrotne tempo, wakacyjne słońce, ocean alkoholu, niepohamowana energia, rozbujane ciała. Każdy milimetr fabuły kipi tu witalnością i beztroską, przy której hippisi z filmu Oliviera Assayasa wyglądają na stetryczałych zgredów – pisał jeden z recenzentów

– Obrazy pulsują w rytmie genialnej muzyki (którą zrobił zresztą autor ścieżki do "Drive" Cliff Martinez), zmontowane tak, że nie sposób oderwać oczu od tej przecież w gruncie rzeczy banalnie prostej historii. Opowieści z rodzaju tych, które snuje ten gatunek kina - "coming of age story" - niezmiennie od dziesięcioleci, a którą - jak się uprzeć - da się sprowadzić do wersu z piosenki Britney Spears (nazwanej w filmie "najlepszą piosenkarką świata"). - Za każdym razem, kiedy próbuję lecieć, upadam - żali się w "Everytime" nieszczęśliwa Spears. Czy nie o to właśnie chodzi we wszystkich filmach o dojrzewaniu? O zderzenie haju młodych i nudy życia ich rodziców? O pokazanie tego, że nawet najpiękniejszy młodzieńczy odlot zawsze musi skończyć się upadkiem w dorosłość? – pisze Karolina Pasternak w Stopklatce

"Korine bywa porównywany do Tarantino. Nietrafnie. Tarantino kocha popkulturę, bawi się nią (...). Korine popkulturę przedrzeźnia, podstawia jej lustro" (Tadeusz Sobolewski, Gazeta Wyborcza)