– Pan Philip Seymour Hoffman – spytał amerykański dziennikarz John Arundel, spotkawszy aktora na przyjęciu dla vipów, organizowanym przy okazji ostatniego festiwalu Sundance. Arundel widział Hoffmana wiele razy, kilkakrotnie z nim rozmawiał, ale tym razem miał trudność z rozpoznaniem go. Aktor wyglądał wyjątkowo źle. Zdawał się zmęczony, wyniszczony, był nieogolony i zaniedbany. – Nie masz pojęcia, kim jestem. Jestem uzależniony od heroiny – powiedział z zaskakującą szczerością. Po chwili dodał, że właśnie wrócił z odwyku, i wsiadł do taksówki. – To było najdziwniejsze spotkanie, jakie przeżyłem w życiu. Z całą pewnością najosobliwsze spotkanie z celebrytą, choć miałem ich wiele – opowiadał dziennikarz, gdy kilka tygodni później świat obiegła wiadomość o tragicznej śmierci 46-letniego Hoffmana. – Widziałem go w Cannes i podczas festiwalu Sundance dwa lata temu. Zawsze był błyskotliwy, wzbudzał wielką sympatię i potrafił odpowiedzieć na najtrudniejsze pytanie w sposób elokwentny, ale i z humorem – kontynuował Arundel. Tym razem coś było nie tak
Aby go zobaczyć przejdź do strony z najnowszymi komentarzami.