– On był namiętnym, choć trochę zgorzkniałym psem. Mówił: ja nie jestem od osądzania, ja jestem od łapania. Człowiek, doroślejąc, wyzbywa się idealizmu, niemniej ojciec Borewicza wykładał prawo, on sam miał więc z domu wyniesione cywilizacyjne poczucie, że aby jakaś społeczność mogła funkcjonować, prawo musi być przestrzegane. I tej sprawie służył – mówił Bronisław Cieślak "Dziennikowi"