Tłumacze zostali zamknięci w odosobnionym miejscu, dzięki temu udało się uniknąć piractwa, a książka zarobiła 250 milionów dolarów.

Przez prawie dwa miesiące jedenastu tłumaczy z pięciu europejskich krajów pracowało nad przekładem powieści Dana Browna w podziemnym bunkrze we Włoszech. Jedenaście osób z Francji, Hiszpanii, Niemiec, Brazylii i Włoch przez 3 miesiące pracowało nad tłumaczeniem „Inferno” przez siedem dni w tygodniu, co najmniej do ósmej wieczorem w pozbawionej okien, przypominającej bunkier piwnicy pod siedzibą wydawnictwa Mondadori w Mediolanie, które jest własnością byłego premiera Silvio Berlusconiego. Tłumacze mieli zakaz wnoszenia do bunkra telefonów komórkowych, ich laptopy zostały na stałe przytwierdzone do stanowisk roboczych, dostęp do Internetu ograniczono do jednego ściśle kontrolowanego komputera, wejścia do pomieszczenia strzegli zaś uzbrojeni strażnicy.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Cała jedenastka spała w hotelu położonym na pustkowiu, a posiłki spożywała w stołówce wydawnictwa. Gdyby ktoś spytał ich o cel obecności we Włoszech, jako przykrywkę mieli podawać ustaloną wcześniej zmyśloną odpowiedź. Każde podejście lub odejście od stanowiska pracy wymagało logowania lub wylogowania się z komputera. Każdy z tłumaczy musiał prowadzić swój dziennik pracy, w którym miał odnotowywać nawet tak prozaiczne czynności, jak przerwa na papierosa czy krótki spacer. W czasie, gdy rękopisy powieści nie były używane, wkładano je do sejfu.

Zachowanie powyższych środków ostrożności miało zapobiec przeciekom i pozwolić na opublikowanie powieści jednocześnie w języku angielskim, francuskim, niemieckim, hiszpańskim, katalońskim, włoskim i portugalskim.

W filmie „Kod Dedala” nie wszystko pójdzie tak gładko. Jak powiedział reżyser: „Byłem zaskoczony historią tego wszechobecnego, bezpardonowego wyścigu z czasem, niesamowitego, ale jednocześnie tak charakterystycznego dla naszych czasów. Zadałem sobie pytanie: co, jeśli książka zostanie skradziona? Wyobraziłem sobie nowy gatunek rabunku, napad w XXI wieku.”