Jeśli kinematografia chilijska jest dziś uznawana za jedną z najmodniejszych na świecie, duża w tym zasługa Pabla Larraína. Autor "Post mortem" zyskał w ojczyźnie status człowieka instytucji, który jako producent stał się współautorem sukcesu kolegów po fachu: Sebastiána Lelio i Sebastiána Silvy. Głównym polem działalności Larraína pozostaje jednak, oczywiście, reżyseria. W trakcie trwającej niewiele ponad dekadę kariery chilijski twórca zdążył nakręcić dotychczas siedem filmów pełnometrażowych i wykształcić w nich unikalny, autorski styl. W swoim najnowszym dziele twórca, mający na swoim koncie nagrody w Cannes i Berlinie, udowodnił, że potrafi obronić artystyczną niezależność także w Hollywood. "Jackie" pozostaje intrygującą opowieścią o relacji jednostki ze zbiorowością i dwuznacznym uroku popkultury.

Reklama

Wyrażana przez Larraína fascynacja mitami kreowanymi przy wsparciu środków masowego przekazu po raz pierwszy zaznaczyła swoją obecność w "Tonym Manero" z 2008 r. Chilijczyk cofnął się w nim do końca lat 70., by opowiedzieć historię tancerza ogarniętego obsesją na punkcie głównego bohatera "Gorączki sobotniej nocy". Raul tak bardzo pragnie dorównać swojemu idolowi, że aby osiągnąć swój cel, nie cofa się przed przekraczaniem wszelkich granic moralnych. Determinacja, wespół z brakiem poszanowania dla etyki, czyni z mężczyzny modelowego obywatela państwa totalitarnego, którym bez wątpienia było Chile za rządów Pinocheta.

Prawdziwym majstersztykiem okazała się w "Tonym Manero" sekwencja przedstawiająca udział Raula w telewizyjnym konkursie dla sobowtórów gwiazd. Larraín bezbłędnie przedstawił w niej media jako siłę zdolną – pod pozorem niewinnej rozrywki – przemycać swoim odbiorcom przekaz nacechowany ideologicznie. Do utrzymanej w duchu Pasoliniego i Godarda konkluzji Chilijczyk powrócił kilka lat później w świetnym "No". Głównymi bohaterami tego filmu reżyser uczynił pracowników agencji reklamowej, którzy otrzymują zadanie przygotowania kampanii zachęcającej do sprzeciwu wobec reżimu Pinocheta. Młodzi specjaliści decydują się na utrzymanie swoich telewizyjnych spotów w pogodnej stylistyce kojarzącej się z amerykańskimi filmikami promującymi marki pokroju Coca-Coli. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę i przyczynił się do upadku znienawidzonej dyktatury. Całe mistrzostwo Larraína polega jednak na tym, że triumfalny ton "No" jest w rzeczywistości pozorny. Chilijski twórca pokazuje, że cenę za osiągnięty przez bohaterów cel stanowi choćby pogłębiający się po dziś dzień proces infantylizacji polityki.

Podobna ambiwalencja powraca także w "Jackie" opisującej walkę wdowy po prezydencie Kennedym o ukształtowanie pośmiertnego wizerunku męża. Tytułowa bohaterka imponuje determinacją, z jaką próbuje zapewnić małżonkowi, a pośrednio także i sobie, miejsce w wielkiej historii. Jednocześnie jednak, aby osiągnąć swój cel, musi zapomnieć o krzywdzie, jakiej doznawała ze strony męża, i konsekwentnie tuszować wszystkie rysy na jego idealnym obrazie.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Charakteryzująca bohaterów Larraína złożoność psychologiczna sprawia, że dzieła Chilijczyka stanowią doskonałe pole do popisu dla aktorów. Role w "Tonym Manero", "Post Mortem" i "Klubie" uczyniły gwiazdę pierwszej wielkości z Alfredo Castro. Jedne z najlepszych ról w karierze właśnie u Larraína zagrał także Gael García Bernal. W "Jackie" materiału na świetne kreacje dostarczyły nawet postacie drugoplanowe. W filmie Chilijczyka jedną z ostatnich ról w karierze brawurowo zagrał zmarły niedawno John Hurt wcielający się w postać spowiednika głównej bohaterki. Na ekranie błysnął także grający Roberta Kennedy’ego Peter Sarsgaard. Dzieło Larraína to jednak przede wszystkim "one woman show", w którym na wyżyny swoich umiejętności wznosi się Natalie Portman grająca swoją bodaj najlepszą rolę od oscarowej kreacji w "Czarnym łabędziu". Amerykańska aktorka imponuje, gdyż jest w stanie doskonale oddać wystudiowaną elegancję bohaterki. Wyposaża ją także w samoświadomość pozwalającą dostrzec w pielęgnowaniu wizerunkowej pozy ratunek przed czającą się gdzieś w pobliżu rozpaczą. Siła gry Portman jest tak wielka, że dzięki niej "Jackie" nie tylko analizuje istniejący w kulturze mit, lecz odciska na nim piętno i go przekształca. Łatwo wyobrazić sobie, że w przyszłości jakakolwiek wzmianka o postaci Jackie Kennedy będzie wzbudzać automatyczne skojarzenia z jej ekranowym wcieleniem wykreowanym w filmie Larraína. W ten sposób, po raz kolejny u Chilijczyka, sztuka ma szansę zamanifestować nierozerwalny związek z rzeczywistością.

Jackie | Chile, Francja, USA 2016 | reżyseria: Pablo Larraín | dystrybucja: Kino Świat | czas: 100 min