Ben Wheatley zaprasza nas na dekadencką orgię odbywającą się w pewnym londyńskim wieżowcu. Widoczna w ukazywaniu ekscesów barokowa przesada łączy się w "High-Rise" z zaangażowaniem politycznym. Rewelacyjnym pomysłem Wheatleya było zwłaszcza wzbogacenie scenariusza – inspirowanego powieścią J.G. Ballarda – o odniesienia do rządów Margaret Thatcher. Dzięki temu, choć akcja "High-Rise" toczy się w przeszłości, przypominamy sobie, że dziś wciąż żyjemy w świecie aksamitnego darwinizmu zaprojektowanym między innymi przez Żelazną Damę.
Brytyjski film robi największe wrażenie w swoich początkowych partiach, gdy eksponuje pierwsze rysy na pozornie idealnym wizerunku mieszkańców wieżowca. Wheatley z wyśmienitą ironią portretuje zarówno przepełnionych poczuciem bezkarności przedstawicieli lokalnej elity, jak i nabrzmiałych frustracją mieszkańców niższych pięter budynku. Nad "High-Rise" przez cały czas unosi się także nastrój tymczasowości, dzięki któremu wiemy, że warunkująca status jednych i drugich niepisana umowa w każdej chwili może zostać zerwana.
Cierpliwe oczekiwanie na degrengoladę okazuje się znacznie ciekawsze niż obserwowanie samego procesu destrukcji ekranowego świata. Mniej więcej w połowie intrygi "High-Rise" wytraca swój początkowy impet, a w pastwieniu nad zezwierzęconymi bohaterami staje się bezproduktywny i jałowy. W tych momentach łatwo zatęsknić za "Wadą ukrytą" Paula Thomasa Andersona. W adaptacji powieści Thomasa Pynchona równie gorzką opowieść o wynaturzeniu pewnej utopii do samego końca udało się utrzymać w tonie anegdoty opowiadanej od niechcenia przez rozweselonego ćpuna. Wheatley jest intrygującym twórcą, ale nie ma w sobie błyskotliwości i narracyjnej swady Andersona.
Reklama
Potęgujące się zniecierpliwienie wynagradza nam dopiero błyskotliwy finał. Ostatnie sceny "High-Rise" przypominają pesymistyczny rewers "Poważnego człowieka". W filmie braci Coen mały chłopiec, dzięki swej nonszalancji i wrodzonemu luzowi, jako jeden z nielicznych był w stanie przetrwać zagładę świata ojców. U Wheatleya analogiczny bohater nie uczy się natomiast na błędach dorosłych i w pełni ulega czarowi drapieżnego kapitalizmu. Czyżby brytyjski reżyser drwił w ten sposób z premiera Camerona, który chętnie przyznaje się do fascynacji Lady Thatcher?
High-Rise | Wielka Brytania 2015 | reżyseria: Ben Wheatley | dystrybucja: M2 Films | czas: 119 min | w kinach od 15 kwietnia