Nestor chilijskiego kina z imponującą odwagą mierzy się z najbardziej bolesnymi aspektami historii swojego kraju. Przy okazji potrafi jednak uniknąć ostentacyjnego patosu i martyrologii. Zamiast tego wyposaża swój film w poetycką delikatność. Choć Guzmán oddaje głos jednostkom pokrzywdzonym przez historię, "Perłowy guzik" unika agresywnej retoryki i nie jest przepełniony żądzą zemsty. Podobnie jak "Ida" Pawlikowskiego, okazuje się raczej dyskretnym lamentem nad dziejową niesprawiedliwością.

Reklama

W lirycznym dokumencie Guzmána bardzo istotną rolę odgrywa symbolika wody. Chilijski reżyser potrafi ukazać jednocześnie życiodajną i niszczycielską moc żywiołu. Gdy portretuje na ekranie piękne nadmorskie krajobrazy, nie ukrywa, że w przeszłości stanowiły one scenerię okrutnych zbrodni. Dobitnie przypomina o tym również wyeksponowana w tytule metafora. Zgodnie ze słowami reżysera na dnie morza do dziś nurkowie wyławiają czasem guziki należące do ludzi zamordowanych przez funkcjonariuszy reżimu Pinocheta.

W swoim filmie Guzmán pochyla się nie tylko nad losem ofiar zbrodniczej dyktatury. Sędziwy dokumentalista sięga znacznie dalej w przeszłość i przypomina także o tragicznych losach rdzennych mieszkańców Chile. Niezwykle przejmująco wypadają w dokumencie Guzmána rozmowy z ostatnimi potomkami lokalnych Indian. Reżyser ma świadomość, że obcuje z przedstawicielami ginącej kultury, której upadku nic już nie będzie w stanie powstrzymać. Jednocześnie jednak "Perłowy guzik" na zawsze pozostanie nośnikiem pamięci o jej przedstawicielach. Na styku tej trwałości i kruchości powstaje – definiująca tożsamość "Perłowego guzika" – aura melancholii.

W przemyślanym w najdrobniejszych szczegółach filmie subtelność i metaforyczność przekazu doskonale równoważą jego polityczną wyrazistość. Umiejętne połączenie pięknej formy z bardzo gorzkim przesłaniem sprawia, że dzieło Guzmána wzbudza skojarzenia z "Solą ziemi" Wendersa bądź – wciąż obecnym na naszych ekranach – "W objęciach węża" Ciro Guerry. "Perłowy guzik" stanowi też kolejne świadectwo doskonałej kondycji kina chilijskiego. Potrzeba poważnej rozmowy o przeszłości kraju stanowi główne źródło motywacji także dla znacznie młodszych od Guzmána twórców pokroju Pabla Larraína czy Sebastiána Lelio.

Reklama

Skojarzenia z dziełami tych reżyserów przypominają, że "Perłowy guzik" nie jest wyłącznie filmem doraźnym, publicystycznym i zanurzonym w przeszłości. Tak jak w swej słynnej "Tęsknocie za światłem", reżyser wybiega myślami do przodu i rozprawia się z naiwnym złudzeniem, że okrucieństwa sprzed lat nie będą możliwe do powtórzenia. W tym samym czasie przypomina jednak, że wszystkim działaniom człowieka milcząco przygląda się potężna natura, której w żaden sposób nie da się oszukać. "Perłowy guzik" to jednocześnie film przestroga i hołd dla uważnego świadka naszej historii.

PERŁOWY GUZIK | Francja, Hiszpania, Chile 2015 | reżyseria: Patricio Guzmán | dystrybucja: Against Gravity | czas: 82 min