Wracając do "Koloru purpury" po wielu latach, przeczytałem kilka komentarzy internautów. Ktoś napisał: – Teraz nie robią już takich filmów. W kolokwialnym stwierdzeniu jest sporo prawdy. "Kolor purpury" stanowi wzorzec najlepszego hollywoodzkiego kina lat 80. Popularnego, ale nie populistycznego, radzącego sobie świetnie bez efektów specjalnych; kina edukacyjnego bez moralizowania i wysuwania gotowych tez, odważnie przemycającego do głównego nurtu wątek lesbijski czy przybliżającego temat kazirodztwa.

Reklama

Również w biografii Spielberga film ma znaczenie szczególne. Twórca "Szczęk" otworzył tym tytułem nowy rozdział w karierze, udowodniając, że łatka geniusza kina popularnego, którą mu przypięto, jest prawdziwa, ale na pewno niekompletna. W kolejnych latach i dekadach, za sprawą tytułów takich jak "Szergowiec Ryan", "Monachium" czy "Lista Schindlera", Spielberg udowodnił, że sukces "Koloru purpury" nie był dziełem przypadku, a jego kino nie ma granic.

Akcja rozgrywa się w stanie Georgia na początku XX wieku. Film jest historią Celie, wylęknionej czarnoskórej kobiety z traumą kazirodczych stosunków z własnym ojcem, bitą przez męża i czwórkę jego dzieci z pierwszego małżeństwa. Celie nigdy nie miała wielkich oczekiwań wobec życia, uważała, że przemoc wobec niej jest naturalną koniecznością. Sytuacja zmieniła się, kiedy los zetknął ją z dwiema wspaniałymi kobietami: seksowną piosenkarką Shrug Avery oraz wyemancypowana Sofią.

Pomysł na realizację filmu narodził się, kiedy w ręce reżysera wpadła nagrodzona Pulitzerem książka Alice Walker. Spielberg nie był pierwszym reżyserem, któremu wytwórnia Warner Bros zaproponowała realizację tego filmu. Wcześniej kilkoro innych kandydatów odmówiło podpisana umowy, obawiając się ryzyka kina dydaktycznego, ze zbyt wyraźną tezą. Spielberg zaś zakochał się w pomyśle od razu, tyle że Walker była sceptyczna. Nie ceniła twórczości reżysera, przekonała się doń dopiero po obejrzeniu "E.T.". W historii samotnego ufoludka odnalazła powinowactwa z bohaterami odrzucanej społeczności Afroamerykanów.

Reklama

Dalej sprawy potoczyły się błyskawicznie. Reżyser zebrał nietypową, bo złożoną głównie z debiutantów obsadę, otoczył się sprawdzoną ekipą realizatorów i rozpoczął zdjęcia. Z aktorami trafił zresztą w dziesiątkę, od tego tytułu rozpoczęła się brawurowa kariera Whoopi Goldberg w roli Celie – przez wiele następnych lat najbardziej rozpoznawalnej czarnoskórej aktorki w Hollywood. Kreacje w "Kolorze purpury" stworzyli również Danny Glover (później gwiazda serii "Zabójcza broń" z Melem Gibsonem), Margaret Avery oraz Oprah Winfrey, od kilku dekad najjaśniejsza gwiazda amerykańskiej telewizji.

To był jeden z największych sukcesów artystycznych w karierze Spielberga: Złoty Glob, jedenaście nominacji do Oscara, w tym dla najlepszego filmu i za kreację Goldberg, kilkadziesiąt dalszych wyróżnień. Roger Ebert uznał "Kolor purpury" za film roku, umieszczając go również na elitarnej liście największych arcydzieł kina amerykańskiego – Great Films Archive. – Bardzo bałem się tego filmu, mój strach wynikał z dylematów natury moralnej, czy na pewno nikogo nie skrzywdzę, nie strywializuję tematu – wspominał po latach Spielberg. Lęk okazał się stymulujący. "Kolor purpury" ma barwę arcydzieła.

KOLOR PURPURY | USA 1985 | reżyseria: Steven Spielberg | dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty | czas: 154 min