To był "najpiękniejszy serial stanu wojennego". W grudniu 1981 wybuchł stan wojenny, pół roku później w Hiszpanii rozpoczynają się Mistrzostwa Świata w piłce nożnej, bierze w nich udział również drużyna z Polski. Jak miało się okazać, drużyna marzeń, prawdziwy dream team. W skład ówczesnej jedenastki pod wodzą trenera Antoniego Piechniczka weszli między innymi Zbigniew Boniek, Andrzej Buncol, Grzegorz Lato, Włodzimierz Smolarek, Władysław Żmuda oraz Józef Młynarczyk. Bielawski zestraja historię sportu i obyczaju. Z jednej strony mamy stan wojenny, z drugiej – wielki sukces polskiej reprezentacji, która po widowiskowych starciach z drużynami Włoch, Kamerunu, Peru, Belgii, ZSRR i Francji zajęła ostatecznie wspaniałe trzecie miejsce.

Reklama

Widzowie, oglądając przed telewizorami efektowne bramki Bońka i Smolarka, popisy Laty czy Młynarczyka, separowali się od rzeczywistości za oknem. Podczas pamiętnego, najbardziej politycznego meczu z drużyną ZSRR, zakończonego bezbramkowym remisem, nie tylko polscy kibice na trybunach porozwieszali transparenty z logo "Solidarności", które z oczywistych względów nie mogły znaleźć się w transmisji TVP. Telewizyjni realizatorzy zastąpili ujęcia z trybun wklejkami ze zbliżeniami twarzy widzów, nagranymi podczas innego starcia.

"Mundial" nie zawodzi pod względem sportowym. Mądrze i efektownie zsynchronizowane zostały poszczególne mecze. W skondensowanych skrótach kolejnych starć sportowych został oddany charakter piłkarskiego widowiska, lecz także emocji panujących na trybunach. W tych partiach film przypomina pełen suspensu thriller. Zaczęło się przecież średnio: od dwóch remisów, jednak każdy kolejny mecz Polaków, aż do przełomowego starcia z drużyną Peru, był wydarzeniem.

Siłą filmu są także archiwalia. Rozbudowana kwerenda przyniosła dobre rezultaty. Realizatorów nie przygniotła wielość materiałów. Wybrali najlepsze fragmenty. Dzięki tej strategii otrzymaliśmy unikatowe, niepokazywane wcześniej sceny z szatni, przygotowań czy zabiegów medycznych. Przede wszystkim jednak Bielawski zapanował nad ciągłością narracji. Bolączką wielu dokumentów "na temat" jest z góry skazana na porażkę próba swoistego wszystkoizmu. Zawarcie w godzinnym filmie maksymalnej dawki emocji, bohaterów, postaci. Tego rodzaju ambicje zawsze mszczą się na realizatorach. Oglądając "Mundial", ma się wrażenie, że Bielawski postawił tylko na sprawdzonych, dobrze wypadających na wizji bohaterów, a następnie sensownie, z dużym obiektywizmem zestawił ich wypowiedzi, łącząc je z sekwencjami archiwalnymi czy z inspirującymi animacjami. Dzięki tego rodzaju rozwiązaniom stylistycznym legendarne mistrzostwa zostały pokazane z wielu perspektyw: z punktu widzenia sportowców biorących udział w zawodach, lecz także zwyczajnych widzów.

Reklama

Niejeden fan sportu, znający z autopsji wydarzenia z 1982 roku, doskonale odnajdzie się na tym obrazku. – Żadna kultura nie jest samotna – dowodził Levi-Strauss. – Wchodząc w kolizję z innymi, odświeża ją, asymiluje wpływy. Dokument Bielawskiego, dbając o odpowiednie proporcje, zestawia kulturę fizyczną z filmową, sport łączy z historią, a politykę z socjologią. I w tym wszystkim jest jeszcze kino. Polska gola.

MUNDIAL. GRA O WSZYSTKO | Polska 2013 | reżyseria: Michał Bielawski | dystrybucja: Against Gravity | czas: 96 min