Niema i czarno-biała "Śnieżka" przypomina raczej oscarowego "Artystę", a od braci Grimm Berger bierze równie dużo, co z thrillerów Hitchcocka, całość doprawiając cytatami z klasyki europejskiego kina: od dokonań surrealistów po arcydzieła Abla Gance'a.

Reklama

Akcja toczy się w latach 20. i 30. w Hiszpanii. Zamiast dobrego króla mamy tu sparaliżowanego matadora, zamiast złej królowej – wredną macochę łasą na jego majątek, zaś Carmen-Śnieżka najpierw jest raczej Kopciuszkiem, ale potem idzie w ślady ojca i walczy w korridach u boku siedmiu karłów.

Oglądanie obsypanego nagrodami filmu Bergera jest czystą rozrywką – momentami dziwaczną, nieobliczalną, ekstrawagancką. Ale hiszpański reżyser potrafi utrzymać "Śnieżkę" w formalnych ryzach. Jego film jest i komedią, i dramatem, i romansem, i opowieścią z pogranicza fantastyki i przygody. A nawet – jeśli chcecie – zabawnym komentarzem do skomplikowanej politycznie historii Hiszpanii. A przede wszystkim jest wyrazem niezgłębionej miłości do kina i do sztuki opowiadania obrazem – "Śnieżka" to prawdziwa wizualna uczta.

ŚNIEŻKA| Hiszpania 2012 | reżyseria: Pablo Berger | dystrybucja: Kino Świat | czas: 100 min