Dostrzegalny w "Kraulu" rys humanistyczny nie przejawia się w postaci zbioru patetycznych haseł, lecz pozostaje mocno zakotwiczony w życiu codziennym. Przyjęta przez reżysera postawa nie pozostawia wątpliwości. Lasgouttes należy do reżyserskiej międzynarodówki, której ton nadają bracia Dardenne do spółki z Kenem Loachem.

Reklama

Opowiadane w filmie jednostkowe historie otrzymują precyzyjnie naszkicowane tło społeczne. W małym bretońskim miasteczku młodzi ludzie nie mogą liczyć na obiecujące perspektywy, a pracownicy miejscowych firm pozostają wyzyskiwani przez walczących z kryzysem szefów. Nic dziwnego, że główny bohater odmawia współuczestnictwa w tak urządzonej rzeczywistości. Martin świadomie wybiera żywot outsidera i próbuje utrzymywać się z drobnych kradzieży. Bardziej niż pospolitego przestępcę przypomina jednak obdarzonego młodzieńczym urokiem łobuza rodem z kina Nowej Fali.

W kluczowym momencie intrygi Martin z egoistycznych pobudek decyduje się na popełnienie zła. Choć reżyser nie próbuje usprawiedliwiać swojego bohatera, jednocześnie nie odbiera mu nadziei na przemianę. Szansę dla Martina stanowi odnowienie skomplikowanej relacji z matką jego dziecka. W świecie "Kraula" miłość nie przybiera formy romantycznych westchnień ani egzaltowanych wyznań. Odarte ze wzniosłości uczucie pozostaje nieśmiałe i niepewne swojego istnienia. Nie może zagwarantować Martinowi niczego poza możliwością odbicia się od dna. Właśnie w tak rozumianej skromności kryje się jednak zaskakujący magnetyzm filmu Lasgouttesa.

KRAUL | Francja 2012 | reżyseria: Hervè Lasgouttes | dystrybucja: Vivarto | czas: 90 min