Opowieść o spotkaniu króla Jerzego VI z prezydentem Rooseveltem irytuje nie tylko ze względu na swoją błahość. Film Michella ma w sobie tę samą burżuazyjną arogancję, która przeszkadzała w odbiorze chociażby francuskich "Nietykalnych". Mimo że wydarzenia ukazane w "Weekendzie z królem" poznajemy z punktu widzenia dalekiej kuzynki Roosevelta, film ma w sobie poddańczą uległość wobec amerykańskiego przywódcy i jego otoczenia. Kobieta, która wpada w oko prezydentowi, przybywa do jego willi na każde zawołanie i na własne życzenie staje się kimś w rodzaju luksusowej kurtyzany.

Reklama

Romansujący na boku Roosevelt nie kryje się ze swoim uczuciem nawet w obliczu wizyty brytyjskiego króla. Zamiast rozmawiać o wspólnej taktyce przeciw hitlerowskim Niemcom, obaj panowie zajmują się zresztą głównie skracaniem wzajemnego dystansu. Do rangi najważniejszej sceny w "Weekendzie z królem" urasta moment, w którym Jerzy VI zapomina o dworskiej etykiecie i ze smakiem zajada pospolitego hot doga. Choć dowcip Michella osiąga wówczas swoje apogeum, przez całą resztę seansu pozostaje równie ciężkostrawny.

WEEKEND Z KRÓLEM | Wielka Brytania 2012 | reżyseria: Roger Michell | dystrybucja: Kino Świat | czas: 94 min