Prywatne musi wciąż negocjować z tym, co społeczne, wewnętrzna potrzeba z konwenansem, anarchiczne dążenie z nakazem poprawności. Reżyserka dramatu "Wszyscy inni" wzięła to zjawisko pod lupę na przykładzie najdelikatniejszego mikrokosmosu – związku dwojga ludzi.

Reklama
Ona, Gitti, pracuje w wytwórni fonograficznej. On, Chris, jest architektem. Razem wyjeżdżają na wakacje na Sardynię. Ich sąsiadem jest Hans – człowiek, który wie, jak żyć, zna podział ról obowiązujący w społeczeństwie i w doskonale konwencjonalny sposób rozparcelował obowiązki między sobą (samcem od zarabiania) a swoją ciężarną żoną (wpatrzoną w męża kobietą do ozdoby). Jego egzystencja pozbawiona jest wątpliwości. Ta para jest dla Gitti i Chrisa krzywym zwierciadłem, w którym zaczynają się przeglądać, a ich własny związek traci kontury.
Twórczyni filmu, Maren Ade, rewelacyjnie pokazuje, że związek to jest coś w stanie niekończącego się tworzenia. Choć dwójka ludzi próbuje wprowadzać w niego własne reguły (Gitti i Chris starają się budować relację opartą na zabawie), zawsze po piętach będzie im deptał jakiś wszechwiedzący Hans, który zasieje w nich wątpliwość co do słuszności własnych pomysłów na bycie razem.
Ale "Wszyscy inni" – mimo tej kategorii społecznej, podkreślonej samym tytułem – to film, który doskonale z bliska przygląda się temu, co jest między dwiema osobami. Poruszające jest to, jak bohaterowie niemieckiego filmu wciąż próbują zbliżyć się do siebie, przełamać dzielące ich bariery i wciąż natrafiają na kolejną ścianę. Wydawałoby się, że najprostszą rzeczą jest usiąść i pogadać, jak pokazują polskie seriale, jednak film Ade – której należy pozazdrościć przenikliwości w ukazaniu wspólnego życia dwóch trudnych charakterów – uświadamia, że jest całkiem inaczej. Być może ten film powinien się nazywać po prostu "Wszystko, co nas dzieli".
WSZYSCY INNI | Niemcy 2009 | reżyseria: Maren Ade | dystrybucja: Vivarto
Reklama