Film otrzymał nominacje w kategoriach: najlepszy film nieanglojęzyczny, najlepsze zdjęcia (Łukasz Żal) i najlepszy reżyser (Paweł Pawlikowski).

Reklama

Krytyk filmowy Michał Oleszczyk ocenił tę sytuację jako "bezprecedensową". "Żaden film środkowoeuropejski nie był dotąd nominowany w aż trzech kategoriach" - powiedział, zwracając uwagę, że nominacja dla Pawlikowskiego jest wyróżnieniem szczególnym. "Kategoria najlepszego reżysera jest w Hollywood najbardziej szanowana. To jest absolutny ewenement i ogromny sukces Pawlikowskiego" - dodał.

Jednocześnie wyraził żal, że w nominacjach aktorskich pominięto grającą w "Zimnej wojnie" rolę główną Joannę Kulig. "To była moja wymarzona nominacja. Odbiór roli Joanny Kulig był fantastyczny" - ocenił krytyk.

Zdaniem Michała Oleszczyka historia opowiedziana w "Zimnej wojnie" tak bardzo urzekła amerykańską publiczność, dlatego że jest "połączeniem tego, co lokalne, z tym, co uniwersalne". "To historia na wskroś polska, a jednocześnie na wskroś uniwersalna" - wyjaśnił. "Ten film jest melodramatem, a to jest gatunek, który - jest zostanie dobrze zrealizowany - zawsze działa na publiczność. Mocnymi punktami +Zimnej wojny+ są wysmakowanie zdjęć, formy, muzyki i aktorstwa. Film Pawlikowskiego nawiązuje też do wzorów, które amerykańska publiczność dobrze zna. Amerykanie cenią historie miłosne ze słowiańskim lub środkowo-europejskim posmakiem, jak choćby +Doktor Żywago+" - dodał krytyk filmowy.

Reklama

W jego opinii niebagatelną rolę w sukcesie "Zimnej wojny" odegrała także ścieżka dźwiękowa, w której dominuje jazz, a więc gatunek, "który Amerykanie traktują jako swoją zdobycz kulturową".

Reklama

W kontekście tegorocznych nominacji do Oscarów Michał Oleszczyk zwraca uwagę, że Amerykańska Akademia wyraźnie otwiera się na filmy z całego świata. Obok "Zimnej wojny" jako przykład podał "Romę" w reżyserii Alfonso Cuaróna. "To meksykański film, który również doczekał się nominacji w wielu kategoriach, łącznie z dwiema kategoriami aktorskimi" - zauważył Oleszczyk. Jak przekonuje, o większej różnorodności nominowanych filmów zadecydowały zmiany, jakie parę lat temu wprowadzono w Akademii.

"Zadbano o to, żeby reprezentacja Akademii była bardziej zróżnicowana pod względem kultury, płci i wieku. To na pewno dało o sobie pozytywnie znać. Widać też, że Akademia staje się coraz bardziej wyczulona na kwestie społeczne, na czele z problemami napięć na tle rasowym. Widać to na przykładzie kilku nominowanych w tym roku filmów - od "Czarnego bractwa" Spike'a Lee po "Czarną panterę" Ryana Cooglera. Ten ostatni opowiada o superbohaterach, dostąpił więc wielkiego zaszczytu wchodząc do panteonu" - powiedział Michał Oleszczyk.