Film w reżyserii Michała Węgrzyna opowiadający o "złotej dekadzie" rządów tego polityka czasów PRL wchodzi do kin 21 stycznia. Akcja toczy się w latach 1970–1982 - od momentu, kiedy Gierek zostaje I sekretarzem KC PZPR do końca jego internowania. W filmie występują: Michał Koterski, Małgorzata Kożuchowska, Agnieszka Więdłocha, Sebastian Stankiewicz, Antoni Pawlicki, Rafał Zawierucha, Ewa Ziętek, Jan Frycz, Filip Tłokiński, Krzysztof Tyniec, Maciej Zakościelny, Mikołaj Roznerski, Cezary Żak.
"Gierkowi nigdy nie dano możliwości się wypowiedzieć, nigdy nie został zaproszony do żadnego radia ani telewizji (…).Prawda jest taka, że został osądzony, a według starej zasady prawa rzymskiego audiatur et altera pars – należy wysłuchać drugiej strony. Edward Gierek już nie żył, więc poszliśmy rozmawiać ze świadkami, żeby w końcu można było zobaczyć chociaż rewers, bo ciągle widzimy awers. To nie jest hagiografia, pokazujemy błędy, rzeczy naganne, które robił jako polityk. To film prawdziwy, film o człowieku, każdy sobie sam wyciągnie wnioski" – powiedział Heathcliff Janusz Iwanowski.
"Wykonaliśmy kilkunastoletnią pracę, rozmawiając ze świadkami tych wydarzeń. Historycy czerpią z dokumentów, a w polityce nie wszystko się mówi czy pisze. Dotarliśmy do świadków, którzy nam to zrelacjonowali, czasem robili to bardzo niechętnie" – dodał.
Koterski przytył
Edwarda Gierka zagrał Michał Koterski, który do tej roli przytył 21 kg. "Na pewno ta rola była dla mnie ogromnym wyzwaniem, czymś, z czym do tej pory się nie mierzyłem" – powiedział podczas konferencji prasowej w Pałacu Kultury Zagłębia w Dąbrowie Górniczej. Budując postać zdecydował, że będzie jej do końca bronił. "Przygotowując się do tej roli obejrzałem wiele dokumentów, książek, cały czas wolny spędzałem z Gierkiem, z jego oponentami, z przyjaciółmi. Chciałem wiedzieć wszystko o Jaruzelskim, o Jaroszewiczu, cały czas być w tym klimacie, być w tej epoce. W końcu zrozumiałem, że nie mogę odgrywać Gierka, tylko muszę się nim stać – bo inaczej nie będzie w tym prawdy. To jest klucz do takich postaci, bo inaczej wkradnie się kabaret, fałsz. Trzeba stworzyć bohatera na nowo, przepuszczać go przez siebie" – opowiadał Michał Koterski.
Żonę Edwarda Gierka Stanisławę zagrała Małgorzata Kożuchowska. "Przygotowywaliśmy się pod koniec lockdownu, kiedy byliśmy pozamykani. Dużo rozmawialiśmy przez telefon, na zoomie, a kiedy można było już spotykać się w parkach robiliśmy tam próby, spacerowaliśmy, dużo rozmawialiśmy. Nigdy wcześniej z Miśkiem nie spotkaliśmy się w pracy, to była niespodzianka i niewiadoma. Okazało się, ze super to działa, jest ta chemia" – wspominała aktorka.
Małgorzata Kożuchowska dodała, że pogłoski o wyprawach Stanisławy Gierek do Paryża na zakupy i do fryzjera były tylko plotkami, w rzeczywistości małżonka I sekretarza korzystała z usług pracowni krawieckiej w Katowicach. "Kiedy musiała reprezentować kraj i wychodzić tzw. czerwone dywany dbała o to, żeby wyglądać dobrze i godnie u boku swojego bardzo przecież przystojnego męża. Z różnych źródeł wiemy, że nie bardzo lubiła tę funkcję reprezentacyjną, czuła się oceniana i +na widelcu+, znacznie lepiej czuła się w zaciszu domowym, jako żona, matka, pani domu" – powiedziała.
To nie jest jeden do jednego
Podobnie jak inni artyści uczestniczący w tym projekcie Małgorzata Kożuchowska podkreśliła, że film nie jest opowiedziany "jeden do jednego", ale stanowi artystyczną wizję tej pary i tamtych czasów. Grający generała Roztockiego Antoni Pawlicki również zaznaczył, że film jest pewną fabularną interpretacją zdarzeń sprzed kilkudziesięciu lat. Generał Roztocki do złudzenia przypomina jednak gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Pawlicki wyznał, że na potrzeby filmu zdobył się na poświęcenie - golił sobie część włosów, by uzyskać efekt łysiny nad czołem. "Sytuacja była na tyle hollywoodzko komfortowa, że uczestniczyłem w tym czasie tylko w jednym projekcie i dzięki temu mogłem zmienić wizerunek, chociaż – nie ukrywam - wiązało się to z wieloma śmiesznymi sytuacjami, bo musiałem kleić tupet - nawet medal na placu Piłsudskiego odbierałem w peruce" – opowiadał Antoni Pawlicki.
Za duży walor filmu uznał refleksję nad polityką gospodarczą czasów Gierka. "To były inwestycje w infrastrukturę: drogi, fabryki, bloki, budynki, Gierek uwolnił pewien rodzaj wolnorynkowych reform, dokonał się wielki skok cywilizacyjny, ale na kredyt. Czy to źle, że to było na kredyt? Dzisiejsza polityka ekonomiczna - nie tylko Polski, ale całego świata - odbywa się na kredyt. Wyprzedził czasy, był geniuszem, który w latach 70. przewidział, jak prowadzić ekonomię, czy może dziś popełniamy te same błędy co Gierek?" – zastanawiał się Pawlicki.
Widzowie zebrani w Pałacu Kultury Zagłębia nagrodzili film brawami i owacją na stojąco. Jednym z nich był syn Edwarda Gierka – prof. Adam Gierek, któremu podobał się film o ojcu. Chwalił m.in. wartką akcję. "Głównym celem mojego ojca była modernizacja kraju i dla tego celu doprowadził do zbliżenia z Zachodem. Ludzie zaczęli lepiej żyć, wierzyć w siebie, z większym entuzjazmem tworzyć ten kraj – to jest w filmie pokazane" – powiedział PAP prof. Adam Gierek.