McNally był zdobywcą prestiżowych nagród teatralnych Tony za libretta do musicali "Ragtime" oraz "Pocałunek kobiety pająka". Dwie kolejne otrzymał za sztuki "Love! Valour! Compassion!" oraz "Master Class".

Reklama

Znany z poczucia humoru pisarz, odbierając w czerwcu minionego roku honorową nagrodę Tony za całokształt twórczości, rozpoczął swoje wystąpienie słowami: "życiowe osiągnięcie – ani moment za wcześnie".

Dziennik "Los Angeles Times" portretował jego twórczość jako "być może najważniejszy komiczny głos w teatrze od czasów Neila Simona". Sam autor powiadał, że śmiech był dla niego największym narzędziem przetrwania, jakie kiedykolwiek wymyślono, w tym przeciw ksenofobi której doświadczał.

McNally podkreślał rolę muzyki w jego życiu i twórczości. "Kiedy nie słyszę muzyki podczas pracy, często myślę o takiej, która mnie porusza" – pisał w wstępie do "Love! Valour! Compassion!".

Reklama

W dorobku twórcy znajdują się dziesiątki utworów, m.in. musicale "Anastasia", "The Full Monty" oraz sztuki "Frankie i Johnny" i "The Lisbon Traviata".

Dramaturg był gejem. Tematykę związaną z homoseksualizmem podjął m.in. w "And Things That Go Bump in the Night" oraz "Mothers and Sons".

Niektórzy krytycy zaliczali do słabości autora nadużywanie sentymentalizmu. Wskazywali, że jego utwory mogą być nieco niemodne. Podkreślali jednak, że jego twórczość przetrwa ze względu na "humanizm, życiodajny śmiech i niepowstrzymaną miłość do teatru".

Aktor George Takei po śmierci dramaturga tweetował: "Terrence McNally był legendą wśród legend na Broadwayu. Jeśli jesteś aktorem, istnieje duża szansa, że grałeś w jednym z jego utworów. Jeśli jeszcze nie, z pewnością zrobisz to w swojej karierze, był tak płodny i utalentowany".

Publicysta Matt Polk wyjaśnił w rozmowie z CNN, że dramaturg, który zmarł 24 marca był wcześniej chory na raka płuc. Cierpiał też na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc.