Filmowa biografia Zenka Martyniuka ma być jednym z hitów początku roku w polskich kinach. Są tacy, którzy już stawiają produkcję w gronie „milionerów”, czyli produkcji, które przyciągnęły do kina ponad milion widzów. Przypomnijmy do tej pory udało się to „Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa” oraz „Psy 3. W imię zasad”. Wszystko wskazuje na to, że milion widzów przyciągnie też „365 dni”.
„Nie mam złudzeń, że ten film będzie hitem i zyska spore grono odbiorców, szczególnie fanów muzyka. Jednak jeśli jesteś filmomaniakiem i wielbicielem kina, to nie polecam.” – pisze w recenzji dla portalu NaEkranie.pl Norbert Zaskórski. Autor zauważa, że film jest pozbawiony głębi, a obraz mistrza disco polo przesadnie ugładzony „To zwykła, ładnie skrojona laurka na cześć głównego bohatera. Cukier komplementów leje się strumieniami, aż w pewnym momencie można czuć się mentalnie oblepionym tym potokiem słodkości złożonym z wszelkich epitetów porównujących Martyniuka do największych legend muzyki. Nie ma tu żadnej rysy, która mogłaby pokazać inną perspektywę i nadać głębię tej opowieści.” – czytamy. Pełna recenzja TUTAJ.
Recenzent Onet.pl, Wojciech Krzyżaniak zauważa z kolei, że „Pewnie wbrew intencjom twórców, a przede wszystkim zleceniodawcy, jakim jest TVP, ten film dowodzi jednak tylko tego, że w tej muzyce chodzi dokładnie o nic, a tzw. środowisko DP to po prostu grupa bardzo przypadkowych, często umiarkowanie utalentowanych ludzi, którzy - tak z grubsza rzecz ujmując - interesują się wyłącznie sobą.” Krzyżaniak zauważa również, że „marnowano cały potencjał komediowy, który można było wykorzystać w tle głównego wątku. Aż prosiło się o jakieś fajne scenki rodzajowe, jakieś dialogi, które mogłyby przejść do codziennego języka. Ale ktoś mógłby się poczuć urażony albo za mało doceniony.” Recenzję Onet znajdziecie TUTAJ.
Magda Maksymiuk, pisząca dla Wp.pl (tu recenzja) stwierdza, że jak na produkcję zatytułowaną „Zenek” otrzymujemy mało Zenka w „Zenku”. Oberwało się też stronie technicznej filmu: „pośpiech jest zawsze złym doradcą, a tu ewidentnie zabrakło czasu na dokładne przemyślenie koncepcji, a nawet dopracowanie pewnych kwestii technicznych związanych choćby z synchronami piosenek.
„W sumie szkoda, bo sam pan Zenek taki raczej sympatyczny” – konstatuje Wojciech Krzyżaniak dla Onet.
Film na ekrany kin wejdzie w piątek, 14 lutego.