„Kler” obejrzało w kinach już ponad pięć milionów Polaków. Produkcja wywołała niekończącą się wciąż dyskusję na temat pedofilii w polskim kościele. Pojawiły się głosy, że podobnie jak w innych krajach grzechy księży były skrywane i tuszowane przez hierarchów kościelnych.
Produkcja wywołała bardzo szeroki społeczny oddźwięk i – także dzięki niej – sprawiła, że polscy biskupi z ambon zaczęli przepraszać za winy księży- pedofili.
Sukces „Kleru” został dostrzeżony na świecie. O filmie pisały najważniejsze pisma branżowa, donosiła prasa codzienna w wielu krajach. Nie ma w tym nic dziwnego – abstrahując od wydźwięku społecznego – „Kler” okazał się być jedną z najbardziej dochodowych tegorocznych europejskich produkcji zrealizowanych nie w języku angielskim. O filmie Smarzowskiego mówiło się tak często, a w niektórych przypadkach nawet częściej, niż w przypadku „Zimnej wojny”, która jest polskim kandydatem do Oscara.
„Super Express” donosi dziś, że produkcją drugiej części „Kleru” zainteresowani są włoscy producenci. Akcja filmu miałaby się m.in. rozgrywać w Watykanie, co jest o tyle ułatwione, że grany przez Jacka Braciaka ksiądz Jacek Lisowski do Stolicy Apostolskiej na koniec pierwszej części się wybiera.
Na stole mają czekać, jak czytamy, dziesiątki milionów euro. Nie powinno to dziwić – pierwsza część zarobiła grubo ponad 100 milionów złotych, czyli około 20 milionów euro. Przy odpowiedniej promocji i dystrybucji w dużych europejskich krajach, także i druga część – jeśli powstanie – skazana jest na komercyjny sukces.