Z jednej strony wielbimy "Jak zostać królem", a z drugiej wolelibyśmy zapomnieć o niestrawnych melodramatach w stylu "Diany". Komedia "Randka z królową" o młodziutkiej Elżbiecie II przypomina raczej "Pamiętnik księżniczki".

Reklama

Fabuła ogranicza się do jednej, aczkolwiek wiekopomnej nocy – ogłoszenia zwycięstwa aliantów w II wojnie światowej. Księżniczki Elżbieta (Sarah Gadon) i Małgorzata (Bel Powley) mają dość arystokratycznego życia. Za zgodą ojca, króla Jerzego (bohatera "Jak zostać królem"), wyruszają w miasto, by na własnej skórze poczuć, jak poddani świętują wiktorię. W wyniku typowej komedii pomyłek rozdzielają się, Małgorzata ląduje na imprezie w najciemniejszych zaułkach Soho, a Elżbieta bezskutecznie szuka jej w zatłoczonym Londynie. Po drodze spotyka Jacka (Jack Reynor). Kapral pomaga księżniczce odnaleźć się w świecie poddanych.

Komedia "Randka z królową" jest przesadnie grzeczna i naiwna. Reżyser Julian Jarrold nie chciał obrażać Jej Królewskiej Mości i wywoływać kontrowersji. Dlatego lepiej traktować ten film jak współczesną bajeczkę, a nie biografię (choć faktów jest tu sporo). Cukierkową atmosferę łagodzi duża dawka niezawodnego, brytyjskiego humoru. Pojawiają się jednak momenty nie do śmiechu. Jarrold z dużym wyczuciem pokazuje zniszczenia wojenne, traumę żołnierzy, ale i realia życia rodziny królewskiej, odizolowanej od rzeczywistości, niemal trzymanej na uwięzi.

"Randka z królową" to obraz konserwatywny, nakręcony tak, by nie urazić pewnej damy po osiemdziesiątce. Dlatego jest to doskonały wybór, gdy chcemy podziękować babci za smaczne podwieczorki i zabrać ją do kina. Ale młodszym ten film też powinien się spodobać. Bezbłędnie dobrana obsada (szczególnie drugoplanowe role Everetta i Watson jako królewskiej pary) oraz inteligentny, zabawny scenariusz gwarantują rozrywkę i wytchnienie na przyzwoitym poziomie.