Pracownicy University of Otago w Nowej Zelandii przeprowadzili analizę 22 filmów o Jamesie Bondzie, wchodzących na ekrany w 46 ostatnich latach. Chcieli sprawdzić, czy te popularne produkcje są coraz bardziej nasycone przemocą. (Naukowcy nie uwzględnili najnowszej części "Skyfall", która weszła na ekrany kin już w trakcie badań).

Reklama

Naukowcy wyliczyli, że w "Dr No" znalazły się sceny przedstawiające "zaledwie" 109 aktów przemocy błahych lub poważnych, podczas gdy w "Quantum of Solace" było ich już 250. Naukowcy podkreślają również, że w "Quantum of Solace" oglądamy niemal trzy razy więcej aktów przemocy poważnej, niż w "Dr No".

Do liczenia i klasyfikacji brutalnych scen naukowcy wykorzystali zmodyfikowany schemat, pochodzący z amerykańskiego badania National Television Violence Study (z 1997 r.). Za akty przemocy uznali próby fizycznego zaszkodzenia innym, podejmowane przez poszczególnych bohaterów. Zaliczano je do aktów "poważnych" (jak np. dźganie, kopanie albo ataki z bronią) lub "błahych" (jak np. popchnięcie albo spoliczkowanie).

Brutalizacja filmów o agencie królowej może odzwierciedlać ogólny trend w kulturze popularnej, który sprawia, że młodzi ludzie mają coraz większy kontakt z przemocą w mediach – oceniają naukowcy.