Lubisz wyjeżdżać na festiwale filmowe?

Joshua Leonard: Wszystko zależy od mojego grafiku, ale bardzo lubię takie wyjazdy. Rzadko mogę sobie na nie pozwolić jako widz, częściej podróżuję w związku z pracą. Przyjazd na Off Plus Camera jest szczególny, bo będzie pokazywany mój film "The Lie". W przypadku niezależnego kina festiwale odgrywają szczególną rolę: to rodzaj promocji. Często aplauz bądź zawód zgromadzonej publiczności decydują o przyszłości filmu. Chciałem się z tym zmierzyć. Festiwale to też czas dyskusji, spotkań, wnikliwego spojrzenia na kino. W tym wypadku także zadziałała magia Krakowa – zawsze chciałem poznać to miasto.

Reklama

A spotkania i dyskusje z publicznością to dla ciebie ważny aspekt festiwali?

Najważniejszy. Często na temat swoich dokonań mogę porozmawiać jedynie z rodziną bądź z prasą. Dialog z publicznością jest kluczowy. Publiczność bywa bezlitosna, raz jest krytyka, innym razem pojawia się zachwyt, interpretacje bywają zaskoczeniem, ale najistotniejsze jest to, że widzowie nie podlegają naciskom, cenzurze, przyjaźniom.

Reklama

Dlaczego zdecydowałeś się na fabularny debiut reżyserski?

Zawsze bardziej pociągała mnie ta strona pracy nad filmem, stanie za kamerą, nie przed. Od dawna realizuję filmy dokumentalne, reżyseruję teledyski, kino fabularne to była naturalna kolej rzeczy. Reżyserowanie sprawia też, że staję się lepszym aktorem.

O czym jest "The Lie"?

Reklama

To adaptacja opowiadania T.C. Boyle'a, które przeczytałem w "New Yorkerze". Poświęcone jest młodszemu pokoleniu rodziców, którzy zmagają się nie tylko ze światem, też ze sobą – z poczuciem lub brakiem odpowiedzialności, z pułapkami wychowania dzieci, z niepewnością, lekiem, irytacją. Historia jest niepokojąca, ma dużo czarnego humoru, ale i dużo serca. Wydała mi się naturalna i aktualna. A nie zawsze to takie oczywiste.

Gdy miałeś 15 lat, zrezygnowałeś ze szkoły, rok później dotarłeś do Meksyku, gdzie zamieszkałeś. Niedługo potem odbyłeś podróż po Stanach autostopem…

Miałem interesującą młodość, na pewno z perspektywy dorosłości była ona ekscytująca. Ta podróż była potrzebna, bo pewne tęsknoty i marzenia kiełkowałaby we mnie do dziś, a tak sprawdziłem siebie, wyrzuciłem różne pomysły i plany z systemu, zweryfikowałem je. Gdyby mój syn chciał zrobić to, co ja, pewnie byłbym przerażony i zaniepokojony, ale starałbym się to zrozumieć, bo tamta podróż procentuje do dziś. Dała mi doświadczenie, wiedzę, adrenalinę. Była pociągająca, ryzykowna, ale trzeba uważać, bo w wolności można się zagubić. Trudno jest przekuć tak wielkie poczucie niezależności w coś konstruktywnego, jeśli jednak ci się uda, stajesz się wolny od pokus. Wiesz, na co cię stać, kim jesteś, czego chcesz, bo sprawdziłeś się w sytuacjach ekstremalnych i skrajnych. Ważne, aby mieć wyzwania i nowe doświadczenia, ale po to, by cię wzbogacały, a nie, bo musisz coś komuś udowodnić. Gdybym odbył taką podróż, mając 35 lat, oznaczałaby co innego niż wtedy, gdy miałem lat 16. Stałyby za nią inne intencje – ucieczka, a nie poszukiwanie jak wówczas. Jestem mocno osadzony w czasach, miejscu i przyjaźniach, jestem konsekwentny w swoich wyborach.

OFF PLUS CAMERA | Kraków, 13 – 22 kwietnia | www.offpluscamera.com