– To była dla mnie duża i przyjemna niespodzianka. Zastanawiam się tylko, dlaczego dopiero teraz powstał ten film, kiedy z kolegą Karewiczem nie jesteśmy już w szczytowej formie – mamy ponad 80 lat – powiedział Stanisław Mikulski. – Mimo wszystko wydaje mi się, że zdaliśmy ten egzamin. Mam ogromną frajdę, że udało się nam stworzyć coś, co tak oparło się czasowi – dodał aktor.

Reklama

Emil Karewicz także jest zadowolony z tego, że znów wcielił się w Brunnera, jednak przyznaje, że tak jak zawsze, nie jest do końca zadowolony ze swojej pracy. – Bardzo chętnie podjąłem się tego zadania tym bardziej, że już wcześniej kilkakrotnie proponowano różne scenariusze, jednak film nie był realizowany. Oczywiście ze swojej postaci nie jestem do końca zadowolony – powiedział Karewicz.

Aktor przyznał, że bardzo dobrze czuł się w kostiumie swojego bohatera, bowiem mundur nie jest mu obcy. – Bardzo dobrze czuję się w mundurze nie tylko na ekranie. W czasie wojny byłem żołnierzem. Mundur jest dla mnie rzeczą naturalną – powiedział Karewicz.

W filmie "Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć" Kloss i Brunner pojawiają się w dwóch rzeczywistościach czasowych. Mikulski i Karewicz grają tych bohaterów w latach 70., natomiast w Klossa i Brunnera w latach 40. wcielają się Tomasz Kot i Piotr Adamczyk.

Uważam, że dokonano wspaniałego wyboru obsadzając w role młodych Klossa i Brunnera Tomasza Kota i Piotr Adamczyka. Moją postać zagrał Piotr Adamczyk. To jest świetny aktor, który ma przed sobą wspaniałą przyszłość – powiedział Emil Karewicz.

Aktorzy wspominają także z rozrzewnieniem popularny serial "Stawka większa niż życie", w którym grali w latach 60. – Gdy zaczęliśmy emitować ten serial w latach 60., czyli kilkanaście lat po wojnie, kinematografia karmiła nas produktami, w których bohaterowie nie wygrywali. Nagle zrobiliśmy serial, w którym okazało się, że główny bohater wygrywa. To jest niesłychanie bliski dla nas temat. To jest jeden z powodów, dla których ten serial fascynował i fascynuje widzów – powiedział Stanisław Mikulski.