Komediowa wizja opowieści, w której Zła Macocha (grana przez Julię Roberts) jest inteligentną i po swojemu interesującą, ale też sfrustrowaną, starzejąca się kobietą, której przyszło sprawować opiekę nad obdarzoną nieskazitelną urodą nastolatką, to pomysł smaczny i nośny. Spora część publiczności spojrzy na poczynania tej okropnej Macochy zupełnie nowym okiem.

Reklama

Poza tym humor "Śnieżki" nie odbiera jej baśniowości. To wciąż opowieść o Królewnie (Lily Collins) o śnieżnej cerze i hebanowych włosach, która musi uciekać przed gniewem macochy czarownicy i znajduje schronienie u siedmiu wesołych krasnoludków, nim ocali ją miłość Księcia (Armie Hammer). Mniejsza z tym, że krasnoludki są bandą sprośnych karłów trudniących się grabieżą, zaś Książę staje się seksualną zabawką w rękach Macochy. Baśń pozostaje baśnią: pełną kolorów, magii i wdzięku.

Nową "Śnieżkę" wyczarował Tarsem Dhandwar Singh. Pochodzący z Indii filmowiec dał się poznać najpierw jako autor wspaniałych wideoklipów – kto nie zachwycił się swojego czasu "Losing My Religion" R.E.M. – oraz pełnych polotu reklam, jak pamiętny mecz piłkarskich sław z przedstawicielami piekieł dla firmy Nike. Jego filmy zawsze imponują rozmachem wizualnej wyobraźni, starannością kadrów, nasyceniem barw, dynamiką ruchu. Niestety zarówno debiutancka "Cela" z Jennifer Lopez, jak i niedawni "Immortals. Bogowie i herosi" zawiodły na poziomie fabuły. Na szczęście Tarsem nakręcił również "The Fall" (w Polsce znany jako "Magia uczuć"), który łączy humor i magię z orgią niewyobrażalnie pięknych obrazów wplatając całość w ramy niezwykłej historii. "Królewna Śnieżka" zbliża się do tego ideału, a może nawet go przewyższa.

USA 2012 | reżyseria: Tarsem Singh | dystrybucja: Monolith | czas: 106 min