Igrzyska nudy? "Kosogłos. Część 1" już w polskich kinach [ZDJĘCIA]
1 Wynika to przede wszystkim ze sztucznego podziału "Kosogłosa" na dwa filmy – niewiele się tu dzieje, bo najlepsze trzeba przecież zostawić na wielki finał. Ale i o świecie, w którym toczy się akcja, niczego nowego się dowiemy. Panem – czyli futurystyczna dyktatura zbudowana na gruzach Stanów Zjednoczonych – wciąż jest rządzony przez bezlitosnego prezydenta Snowa (Donald Sutherland)
Media / Murray Close
2 Rebelia ledwo się tli, żeby wybuchnąć z pełną mocą, potrzebuje symbolu – zostanie nim oczywiście Katniss Everdeen (Jennifer Lawrence), której zmagania podczas igrzysk śmierci lud śledził z zapartym tchem. Katniss niechętnie bierze na siebie ten ciężar, robi to w gruncie rzeczy z miłości (a jej ukochany jest więźniem dyktatora), cały czas czuje się manipulowana przez przywódczynię rebeliantów, prezydent Coin (Julianne Moore)
Media / Murray Close
3 Rozczarowanie polityką, propagandą, sztucznie budowanym poczuciem wspólnoty to zresztą najciekawszy wątek "Kosogłosa". Niestety głęboko ukryty, a ostatecznie społeczne przesłanie "Igrzysk śmierci", zawsze nieco łopatologiczne, zmienia się w zbiór patetycznych sloganów, zaś akcja ustępuje miłosnym rozterkom rodem ze "Zmierzchu"
Media / Murray Close
4 Na dodatek całość coraz bardziej przypomina schemat podkradziony z "Gwiezdnych wojen" i dziesiątek innych filmowych lub literackich baśni: młoda bohaterka okazuje się jedyną osobą zdolną – z niewielką pomocą przyjaciół – poprowadzić rebeliantów do walki ze znienawidzonym tyranem
5 Wielki finał za rok i wtedy być może do "Igrzysk śmierci" wrócą emocje i napięcie. Na razie z ekranu wieje nudą, a seans ratują jedynie aktorzy. Jennifer Lawrence jest może w niektórych scenach nazbyt histeryczna, jednak wciąż ma godną podziwu charyzmę. Zapadają w pamięć epizody Woody'ego Harrelsona, Jeffreya Wrighta, a przede wszystkim Philipa Seymoura Hoffmana – ten wielki aktor (zdążył przed śmiercią nakręcić niemal wszystkie sceny do obu części "Kosogłosa"), nawet nie mając zbyt wiele do zagrania, zdołał stworzyć kreację przykuwającą całą uwagę widowni
Media / Murray Close
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję