Ta interesująca wizja końca świata (serial Erica Kripke'a jest oryginalną dystopią) uderza w nasze zapotrzebowanie na niezbędną do napędzania maszyn elektronicznych energię. My, dzieci Steve'a Jobsa i Marka Zuckerberga, nie potrafilibyśmy obejść się bez Apple'a, Google'a ani Facebooka. Nie można odmówić twórcom świeżości spojrzenia na Apokalipsę.

Reklama

Jednak mimo interesującego punktu wyjścia serial stacji NBC szybko grzęźnie w gatunkowych koleinach. Zamiast bowiem pastwić się nad niedolą człowieka w świecie bez elektryczności, proponuje znane schematy fabularne: tajemnicę i jej rozwiązanie (jak doszło do krachu elektroniki piętnaście lat temu!?) oraz transparentnych dla zagubionego świata bohaterów (prawa rodzina Mathesonów), którzy są w posiadaniu tajnego urządzania i muszą stawić czoła przebiegłemu watażce, pragnącemu przechwycić ich własność.

Szkoda, że twórcy nie skupili się bardziej na snuciu wizji o życiu człowieka w niewirtualnym świecie. To mogła być atrakcyjna alternatywa dla całego nurtu popularnych niegdyś cyberpunkowych produkcji i niepokojów, które za sobą niosły. Tymczasem, czego dowodem jest ten serial, naszej codzienności po odcięciu zeń prądu nie jesteśmy sobie nawet w stanie wyobrazić. Naprawdę, innego końca świata nie będzie?

REVOLUTION, sezon 1 | reżyseria: Charles Beeson, Steve Boyum |dystrybucja: Galapagos