Zamiast wezwać fachowca od osuszania i odgrzybiania, wpadają w paranoję, instalują w domu kamery i zmieniają zamki w drzwiach. Okazuje się, że przedsięwzięte środki bezpieczeństwa nie są bezpodstawne, bo prześladuje ich siła nieczysta. Obserwowanie zmagań pięknych i młodych aktorów pozbieranych z planów najróżniejszych produkcji dla nastolatków jest jednak mniej więcej tak samo interesujące, jak przypatrywanie się specjaliście od usuwania pleśni przy pracy. A może nawet i mniej, bowiem ślamazarne tempo i irytujące plumkanie przypadkowej muzyki doprowadzić mogą widza do szału i nie pomoże nawet wyniesiona z Hogwartu magia Toma Feltona.

Reklama

Ponoć studio Warner Bros wstydziło się "Zjaw" tak bardzo, że nie zainwestowało złamanego grosza w promocję i pozwoliło im po prostu utonąć. I nie, nie jest to film tak-zły-że-aż-dobry, ale tak-zły-że-aż-przykry. Reżyseruje – choć to za dużo powiedziane – debiutujący w pełnym metrażu Todd Lincoln i pozostaje mieć nadzieję, że drugiej szansy od wytwórni prędko nie dostanie, i dla świętego spokoju, z czystym sumieniem, można życzyć mu pecha.

ZJAWY | reżyseria: Todd Lincoln | dystrybucja: Galapagos