Ford, który w lipcu obchodzić będzie 66 urodziny, wyraźnie nabrał wiatru w żagle. Zgodził się zagrać jedną z głównych ról w dramacie "Crowley". Film opowiadał będzie o Johnie Crowleyu, którego dzieci cierpią na rzadkie genetyczne schorzenie. Zdesperowany ojciec postanawia znaleźć naukowca, który opracuje lek na ich chorobę. Ford nie tylko wcieli się w tego naukowca, ale będzie też producentem wykonawczym filmu.

W sierpniu wejdzie na ekrany "Crossing Over" Wayne'a Kramera, oczekiwana z wielkim zainteresowaniem panorama losów współczesnych imigrantów, dla których Stany zjednoczone wciąż są Ziemią Obiecaną. Harrison Ford gra agenta, ścigającego "nielegalnych" Amerykanów.

W Hollywood huczy od plotek, ze Steven Spielberg, pod wrażeniem dobrej formy Forda miał zaproponować mu rolę wiceprezydenta Andrew Johnsona w planowanym na przyszły rok filmie "Lincoln". Wiadomo już, że aktor nie wystąpi w konkurencyjnym projekcie "Manhunt" o pościgu za zabójcami Loncolna. Jako powód podano "konflikt terminarzy".

Ford chciałby za to pojawić się w "Indianie" numer pięć oraz wskrzesić agenta Jacka Ryana, którego zagrał z powodzeniem w filmach "Czas patriotów" i "Stan zagrożenia". Natomiast "Gwiezdne wojny" uważa za zamknięty rozdział. Dziarski staruszek zaklina się, że nigdy nie powróci do postaci kosmicznego awanturnika Hana Solo, choć docenia wpływ jaki ta rola wywarła na jego karierę.









Reklama