Gdy Iron Man, bohater komiksu Stana Lee, po raz pierwszy ujrzał światło dzienne w 1963 roku, niemal od razu zyskał ogromną popularność jako jeden z najbardziej "zwyczajnych" komiksowych superbohaterów. Zwyczajnych, bo zawdzięczających swą wyjątkowość nie nadprzyrodzonym mocom, ale własnym wynalazkom. Był więc Iron Man swego rodzaju odpowiedzią na Batmana z konkurencyjnego wydawnictwa DC Comics, uwikłaną w polityczny kontekst zimnej wojny i antymilitarne nastroje. Postać Tony’ego Starka, alter ego Iron Mana, była częściowo inspirowana osobą Howarda Hughesa - jedną z amerykańskich ikon.

Reklama

Było niemal pewne, że w dobie kinowej inwazji komiksowych bohaterów, gdy zużyją się ci sztandarowi, przyjdzie pora także na Iron Mana. Wcześniej trafiał on na ekran wyłącznie jako bohater animowanych filmów i seriali: "Iron Man" (1966), "Iron Man - obrońca dobra" (1994 - 1996) oraz "Niezwyciężony Iron Man" (2007). Teraz po raz pierwszy został bohaterem wysokobudżetowej (186 milionów dolarów) fabuły otwierającej serię komiksowych adaptacji, w ramach której na ekrany powrócą Hulk i Kapitan Ameryka, a swoich wersji doczekają się też mniej znane serie: "Thor" i "Ant Man".

Wybór reżysera Jona Favreau, znanego przede wszystkim z baśniowo-przygodowo-fantastycznej "Zathury", mógłby sugerować pójście w stronę efekciarskiej umowności, która tak fatalne efekty przyniosła w "Fantastycznej czwórce". Sam Favreau zapowiada połączenie efektownego widowiska z realizmem w stylu "Batman: Początek". Zachęca do tego zresztą dramatyczna biografia głównego bohatera. Tony Stark - miliarder i wynalazca militarnych technologii dla rządu Stanów Zjednoczonych - zostaje porwany przez rebeliantów. Ranny od pocisku, który utkwił w pobliżu serca, konstruuje zbroję, która nie tylko utrzyma go przy życiu i pomoże w ucieczce, ale przy okazji zapewni mu nadludzką siłę. Odtąd jako Iron Man będzie walczył z niesprawiedliwością. Ta niby klasyczna fabuła zlepiona z archetypicznych wątków i motywów nosi jednak w sobie rys oryginalności, otwiera się na ambiwalencje i psychologiczne niuanse.

Być może również z tego powodu jako odtwórców głównych ról udało się producentom zatrudnić takie gwiazdy, jak Robert Downey Jr., Jeff Bridges czy Gwyneth Paltrow. Dla Downeya założenie czerwono-złotej zbroi było zresztą spełnieniem dziecięcych marzeń. - Zawsze bardzo interesował mnie Iron Man, ze względu na swoją inteligencję i pomysłowość - twierdzi aktor. Największą niespodzianką jest jednak udział w filmie Jeffa Bridgesa. - Tak naprawdę do tej roli przekonało mnie dążenie Jona Favreau do zrealizowania filmu, który byłby mocno osadzony w rzeczywistości - mówi Bridges. - Reżyser chciał, by widzowie uwierzyli, że możliwe jest skonstruowanie takiej zbroi. Że coś takiego może się wydarzyć. Miejmy nadzieję, że nie są to jedynie reklamiarskie deklaracje bez pokrycia i filmowy "Iron Man" nie okaże się kolejnym bezsensownym spektaklem z burzą efektów.

Reklama

Iron Man

USA 2008; reżyseria: Jon Favreau; obsada: Robert Downey Jr., Terrence Howard, Jeff Bridges, Shaun Toub, Gwyneth Paltrow; dystrybucja: UIP; czas: 94 min

Premiera: 30 kwietnia