Choć producenci obrazu zaprzeczają, już pojawiły się głosy, że film powstał na polityczne zamówienie i ma ocieplić wizerunek kończącego właśnie kadencję polityka. Trudno bowiem uwierzyć w ich zapewnienia, że zbieżność wydarzeń z życia bohaterów filmu i prezydenckiej pary jest jedynie dziełem przypadku.

Reklama

Mówiący świetnie po niemiecku agent KGB grany przez Andrieja Panina zakochuje się w stewardesie, z którą bierze ślub i ma dwie córeczki. Pożar daczy w Sankt Petersburgu, wypadek samochodowy Ludmiły, romantyczna scena łóżkowa oraz pełna emocji rozmowa, podczas której żona pyta o to, co tak naprawdę robił, kiedy przeprowadzili się do Drezna, to kolejne sceny filmu kręconego w latach 2001–2003.

Dlaczego widzom przyszło czekać na jego oficjalną premierę aż pięć lat? Znany dziennikarz Siergiej Dorenko nie ma złudzeń. – O pokazaniu podobnego filmu kilka lat temu bano się nawet pomyśleć. W tradycji rosyjskiej spraw prywatnych się bowiem nie ujawnia. Teraz jednak w obliczu wyboru następcy Putina na urząd prezydenta Rosji najwyraźniej postanowiono sprzedać historię jego życia – tłumaczy.

W trakcie zorganizowanej wczoraj konferencji prasowej producent Anatolij Woropajew zaprzeczył sugestiom, że w pracy nad scenariuszem osobiście pomagała Ludmiła Putin. – Ani wtedy, ani teraz nie było absolutnie żadnych konsultacji z Kremlem. Budżet wynoszący niecałe 5 mln dol. sfinansowali prywatni inwestorzy – zapewnił.

Reklama

Mimo że zakończenie filmu jest ciągle utrzymywane w tajemnicy, dyrektor artystyczny projektu Oleg Fomin zdradza, że „Pocałunek nie dla prasy” powinny obejrzeć całe rodziny. Właśnie z myślą o jak największej dostępności premiera obrazu nie odbędzie się na dużym ekranie, ale na DVD. – To przede wszystkim historia miłosna o kobiecie, dla której ciągle pracujący mąż nie ma czasu. A ona desperacko potrzebuje jego bliskości – mówi Fomin.

Grający Putina Andriej Panin pytany przez dziennikarzy o uderzające podobieństwo jego bohatera do obecnego prezydenta Rosji wyraźnie się zmieszał. – Naprawdę? Może od tyłu, choć nie sądzę. Jestem sporo wyższy – dodał.