Dziennikarka Dorota Wellman zagra w filmie "Wałęsa" Andrzeja Wajdy postać solidarnościowej działaczki Henryki Krzywonos-Strycharskiej. Od wtorku po raz drugi kręcone będą w Gdańsku zdjęcia do obrazu, m.in. sceny ze strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r.

Reklama

Wellman przyznała podczas konferencji prasowej z twórcami filmu, która odbyła się w poniedziałek w Ratuszu Głównego Miasta Gdańska, że propozycja przyznania jej roli Krzywonos-Strycharskiej to "szatański pomysł".

Moje podobieństwo do Heni jest nie tylko fizyczne, ale także i psychiczne. Mamy podobne poczucie humoru i charakter. Moja grubość wreszcie się na coś przydała. Mam nadzieję, że nie zrobię ci wstydu, Heniu - powiedziała dziennikarka i prezenterka telewizyjna.

Dodała, że dla potrzeb aktorskiej roli nauczyła się już jeździć starym tramwajem z lat 80.

Henryka Krzywonos-Strycharska powiedziała dziennikarzom, że jest "przeszczęśliwa", że rola przypadła Dorocie Wellman. - Ona ma swoje zdanie, wie co robi, to "dziewczyna z jajem" - taka ja jestem, jesteśmy jednakowe. Nikogo więcej nie można by było sobie wymarzyć, innej osoby. Ona nie zrobi żadnej plamy - podkreśliła była działaczka "Solidarności" i uczestniczka historycznego strajku w Stoczni Gdańskiej.

Reklama

Andrzej Wajda przyznał, że kręcenie filmu o Lechu Wałęsie to dla niego trudne zadanie. - Jest dla dla mnie trudny film dlatego, że sytuacja w naszym kraju zdecydowanie się zaostrzyła. Myśmy myśleli, że tak pogodzimy się jakoś, znajdziemy się razem. Nagle zrobił się taki wyraźny podział w Polsce, jakiego jeszcze nie było nawet za najgorszych czasów - wyjaśnił.

Zdaniem reżysera, Wałęsa jest "Kościuszką naszych czasów" i "bohaterem zupełnie wyjątkowym". - Jak to jest i dlaczego, że Lech Wałęsa jest przedmiotem ataku, ośmieszenia, najrozmaitszych aluzji, które niekoniecznie mają jakieś potwierdzenie. To jest potrzeba, żeby taki film powstał. Ten film nie może jednak zaspokoić wszystkich - podkreślił.

Reklama

Wajda uważa, że Wałęsa "odegrał taką rolę, której nikt inny w Polsce odegrać nie mógł", ponieważ był robotnikiem.

Nie ma słabości bez wielkości i nie ma wielkości bez chwili słabości. Elementy patosu przeplatają się zawsze w życiu z elementami groteski i tak to próbowałem napisać, żeby śmieszność sąsiadowała z wielkością - powiedział autor scenariusza do filmu Janusz Głowacki pytany o to, jak będzie przedstawiony w filmie Lech Wałęsa.

Pisarz podkreślił, że legendarny przywódca "Solidarności" jest dla niego "olbrzymem, który co jakiś czas się potyka, ale się podnosi - ku wściekłości niektórych, a radości innych osób". "I tak mniej więcej wyobrażam sobie, że będzie wyglądał ten film" - ocenił.

Głowacki opowiedział też swoją rozmowę z parkingowym jako przykład, że Wałęsa budzi sprzeczne emocje. - "Panie Januszu: to jak 'Bolek' czy nie 'Bolek'? Ja mówię: 'sekundę, on jeszcze w ogóle parę rzeczy zrobił'. (...) Jest jakieś straszne oszołomienie tego narodu - zaznaczył pisarz.

Dla mnie największym dokonaniem Wałęsy było to jak się zachował podczas internowania - to było prawdziwe bohaterstwo, wtedy, kiedy został sam i nie wiedział, co się z nim stanie. Gdyby on wtedy wykonał jakiś gest pojednawczy, a wtedy wiele razy tak mu proponowano, to cała idea Solidarności zostałaby rozmyta i rozbita. To były szalenie dramatyczne momenty, tu się rodzi jego wielkość, nie tylko w stoczni. Powiedzieć "nie" w takiej sytuacji jest znacznie trudniej, niż gdy otaczają cię tysiące robotników - powiedział Głowacki.

Przyznał, że ostatnie sceny do filmu napisał jeszcze w niedzielę rano, a samych różnych wersji scenariusza było 5-6.

Główne role w filmie grają Robert Więckiewicz, który wciela się w rolę Lecha Wałęsy i Agnieszka Grochowska, która gra Danutę Wałęsę.

Mam takie wrażenie, że ja asystuję Robertowi, dawno nie spotkałam się z takim aktorem, który tak serio podchodzi do swojej pracy - powiedziała Grochowska.

W trakcie konferencji prasowej podpisano umowę o współpracy miasta Gdańska i producenta filmu Akson Studio - budżet miasta dofinansuje produkcję obrazu Wajdy na kwotę 500 tysięcy złotych.

Premiera najnowszego filmu Andrzeja Wajdy zaplanowano na grudzień tego roku. Pierwszy klaps na filmie padł w grudniu 2011 r.